Szumski: Białoruska opozycja przegrała bitwę o młode pokolenie
Powyborczą atmosferę na Białorusi komentuje dla Portalu ARCANA dr Jan Szumski, historyk PAN.
portal.arcana.pl: Co dla Białorusi oznacza współuczestnictwo Rosji w prodemokratycznych naciskach?
Jan Szumski: Wyniki wyborów na Białorusi były całkiem przewidywalne i większości analityków wcale nie zaskoczyły. Kluczowa jest tu postawa Rosja, przeciwnej demokratyzacji Białorusi, gdyż to nieuchronnie będzie prowadziło ku zmianie polityki na wektor zachodni. Rosyjski udział w prodemokratycznych naciskach będzie więc miał charakter raczej deklaratywny. Doskonale rozumie to Aleksander Łukaszenko, dostrzegając zbieżność własnych interesów z interesami Rosji, dlatego ewentualnych „nacisków” nie bierze poważnie pod uwagę.
portal.arcana.pl: Czy można się spodziewać, że Europa odda Rosji inicjatywę wymuszania zmian w polityce Białorusi? Jaka mogłaby być tego cena?
J. Sz.: Europa już dawno oddała Mińsk do sfery interesów Kremla. Oprócz Polski oraz kilku nowych krajów Unii Europejskiej, okresowo podnoszących kwestię Białorusi, decydująca większość „starej” Europy zdystansowała się od tego problemu. Mówię o konkretnych krokach, a nie pustych deklaracjach. Ostatnie wydarzenia – krótki okres poprzedzający wybory – był czasem demonstracji przez Mińsk możliwości balansowania pomiędzy Europą a Rosją.
Moskwie zależy na utrzymaniu obecnego układu sił, gdzie może pełnić rolę mediatora na linii Mińsk-Bruksela. Tylko Rosja dysponuje mechanizmami oddziaływania na sytuację na Białorusi. Żadnych zakazów Wspólnoty nie da się porównać z ograniczeniem szerokiego strumienia pomocy gospodarczej w formie rozmaitych dotacji płynących ze wschodu.
portal.arcana.pl: Czy ukazywane w mediach nierzadkie głosy poparcia Białorusinów dla A. Łukaszenki, mogą być poczytywane jako reprezentatywne dla większości obywateli tego kraju?
J. Sz.: Media podają liczne dane, nieraz pochodzące z wątpliwych źródeł. Wynika to z systemowych ograniczeń w prowadzeniu badań socjologicznych – centra badania opinii publicznej znajdują się pod kontrolą władz (np. Informacyjno-Analityczne Centrum przy Administracji Prezydenta Republiki Białoruś, Centrum Systemowej Analizy oraz Badań Strategicznych Narodowej Akademii Nauk etc.). Niezależne ośrodki badawcze są często ulokowane poza obszarem Białorusi (Wilno – Niezależny Instytut Socjalnych, Gospodarczych oraz Politycznych Badań NISEPI, Białoruski Instytut Badań Strategicznych BISS i in.) i częstokroć korzystają z usług akredytowanego w Mińsku Laboratorium Badań Aksiometrycznych „Novak” (Białoruś, Mińsk).
portal.arcana.pl: Na jakich więc badaniach należy się opierać?
J. Sz.: Niezależny instytut (NISEPI) przeprowadza od lat stałe badania sondażowe dotyczące szerokiego spektrum życia społecznego, m.in. zagadnień dotyczących wyborów. Jedno z powtarzających się z roku na rok pytań brzmiało:, „Na kogo oddał Pan (Pani) głos w wyborach prezydenckich?” czy „Uważa się Pan (Pani) za zwolennika obecnej władzy?” Zarówno po wyborach prezydenckich 2001 roku jak i 2006 duża grupa respondentów (powyżej 40%) deklarowała swoje poparcie dla osoby A. Łukaszenki.
Jednak samo przeprowadzenie badań przez niezależne ośrodki badawcze nie daje stuprocentowej wiarygodności uzyskanych wyników. Składa się na to kilka czynników, przede wszystkim czynnik strachu czy głęboko zakorzenionej nieufności respondenta wobec nieznanej mu osoby ankietera, zadającej podchwytliwe pytania.
portal.arcana.pl: Czyli jak określić stosunek Białorusinów do dyktatora?
J.Sz.: Spora część współczesnych białoruskich socjologów dokonuje podziału współczesnego społeczeństwa białoruskiego na dwie zasadnicze części, gdzie decydującym czynnikiem wyznaczenia tego podziału nie są geopolityczne sympatie czy też stosunek do demokracji i zmian, ale osobisty stosunek wobec prezydenta Łukaszenki. Tego podziału nie wyznacza także granica wiekowa, albowiem zarówno w grupie do 30 lat, jak również w grupie osób starszych mamy wielu zwolenników zmian demokratycznych, ale także liczne osoby popierające obecny państwowy kurs. Faktem jest, że w ciągu ostatniej dekady oficjalne władze w Mińsku poczyniły ogromne postępy w zdobywaniu poparcia młodzieży, przede wszystkim dzięki prowadzonej polityce socjalnej, stwarzającej iluzje dostatniego życia. Można powiedzieć, że słaba i skłócona opozycja białoruska przegrała ważną bitwę za młode pokolenie.
W mediach zagranicznych, w tym polskich, zaczęto mamy do czynienia z jednostronnym, bo przedstawiającym tylko jeden zakładany odgórnie, obrazem sytuacji na Białorusi. W reportażach relacjonujących wydarzenia na Białorusi widzimy wiece, demonstracje, opozycję walczącą z reżimem. Obraz ten jednak dalece odbiega od stanu faktycznego. Częstokroć nie bierze się pod uwagę lub w ogóle ignoruje się znaczącą grupę obywateli Białorusi, popierających obecny ustrój i politykę prowadzoną przez Łukaszenkę. Jak już wspominałem, tę grupę nie reprezentują wyłącznie przysłowiowe „mohery” czy inny „beton”, lecz także pokolenie młodych ludzi, wychowanych w warunkach obecnego systemu. Względna stabilność polityczna i gospodarcza, polityka „socjalnej równości” stwarzają iluzoryczne nastroje pewności jutra i dobrobytu. Bezpośrednio przed wyborami białoruscy wyborcy dostali „marchewkę” w postaci podwyżek pensji, emerytur, zaś powyborczy „kij” dotknął bardzo nieliczną grupę białoruskiego społeczeństwa.
Zdyskredytowana w opinii białoruskich wyborców idea alternatywy politycznej (opozycja nie wystawiła wspólnego kandydata, w grupie kandydatów znalazły się ludzie zupełnie przypadkowi) przyczyniła się do coraz większego pesymizmu i nastrojów bezradności w środowisku nie tylko aktywnych, ale przede wszystkim potencjalnych przeciwników obecnego systemu.
Rozmawiał: Stefan Jopek