Szczerski: Polska „nareszcie” w zgodnym chórze z Unią
Komentarz dr. hab. Krzysztofa Szczerskiego, adiunkta w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, do wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce.
portal.arcana.pl: Czy spotkanie do którego doszło między Silvio Berlusconim a głowami państwa rosyjskiego oraz wizyta prezydenta Federacji Rosyjskiej w Polsce i w Brukseli następująca po niej, to przypadkowa kolejność?
Krzysztof Szczerski: Oczywiście one merytorycznie są powiązane w ramach rosyjskiej linii polityki zagranicznej w Europie. Warto zauważyć, że Polska była przez pewien czas postrzegana, tak w Unii Europejskiej jak i przez Rosję, jako jeden z krajów, które mają na temat Rosji zdanie odrębne, bardziej krytyczne od – by go tak nazwać – głównego nurtu polityki państw europejskich. To bardzo przeszkadzało zarówno strategicznym partnerom Rosji jak i jej samej.
Jedynym efektem ostatnich "zabiegów" - wyrazu słabości polskiego rządu - jest wycofanie Polski ze swojego sceptycyzmu względem polityki europejskiej Rosji. Na tym polegał sens tej ostatniej wizyty prezydenta Miedwiediewa w Polsce – symboliczne zamanifestowanie wpisania w ów główny nurt.
Główny nurt natomiast polega na tym, że „przymykamy oko” na wszystkie rzeczy niespokojne, które dzisiaj dzieją się w Rosji – mówimy o tym kraju to samo, co Portugalia, Hiszpania czy Włochy, które są od niej daleko, które nie mają tego doświadczenia co my.
portal.arcana.pl: A czy wobec tego można powiedzieć, że Polska przyczyniła się do jakiegoś sukcesu Europy? Czy możemy dołączyć do piewców naszego rządu, który w ten sposób przybliża nas do wspólnego, europejskiego, punktu widzenia? Czy też jest to raczej jakaś zła tendencja?
K.S.: Jest to oczywiście tendencja zła.
Na czym z kolei polegają relacje krajów takich jak Włochy czy Francja z Rosją? To jest polityka zgody na to, że za dostęp do rynków, za kooperację gospodarczą, płacimy cenę polityczną. Jest to problem relacji gospodarczych z Rosją, której gospodarka nie jest gospodarką wolnorynkową a za możliwość robienia interesów z Rosją płaci się politycznymi kartami.
I każdy kraj, który chciał wchodzić w głębokie interesy z Rosją płacił za to cenę polityczną. Widać po przeciekach z WikiLeaks, że premier Berlusconi jest jednym z największych obrońców polityki Rosyjskiej – np. w Gruzji.
Do tej pory takie kraje jak Wielka Brytania (do pewnego momentu), czy Polska były jednymi z niewielu w Europie, które nie godziły się na takie uwarunkowanie relacji gospodarczych.
Odrzucaliśmy politykę zdobywania rynków za milczenie o zabójstwach dziennikarzy, czy o sytuacji na Kaukazie.
portal.arcana.pl: Chyba nie do końca milczymy, bowiem prezydent Komorowski w naszym imieniu, tj. nas – obywateli stwierdził w wywiadzie udzielonym dla „Izwiestji”, że Polacy z zadowoleniem przyjmują to co dzieje się w Rosji.
K.S.: Otóż właśnie taka aprobatywna postawa jest tym bardziej nie do przyjęcia. I minister Sikorski mówił o tym, że panuje demokracja w Rosji i prezydent Komorowski stwierdza, że sytuacja w Rosji nas zadowala. To jest ta zasadnicza negatywna zmiana w polityce Polskiej wobec Rosji.
Wpisaliśmy się w grę, którą prowadzi Rosja na dwóch płaszczyznach. Jedna to płaceniem polityką za dostęp do interesów gospodarczych. Druga, to odrzucenie możliwości dostosowania się do wymogów UE jako organizacji i nawiązywanie bilateralnych kontaktów z pojedynczymi krajami. W takiej sytuacji Rosja nie podlega standaryzacji unijnej w zakresie chociażby przejrzystości rynku, omija zawieranie umów z Unią Europejską jako całością, jak na przykład porozumienia w ramach PCA (Partnership and Cooperation Agreement)
Polska do tej pory też się temu przeciwstawiała, stawiając zdecydowanie na współpracę Unia-Rosja.
Główny błąd obecnego rządu w tej kwestii to właśnie wejście do głównego nurtu i poddanie się rosyjskiemu pomysłowi na relacje z nami. Jest natomiast jeszcze wiele rzeczy pomniejszych, jak np. to, że Rosja chce z nami robić interesy gospodarcze tam, gdzie jest to niekorzystne z punktu widzenia strategicznego interesu Polski, jak chociażby propozycja dostarczania energii atomowej z Kaliningradu albo chęć zakupu przez Gazprom i Rosnieft większościowego pakietu udziałów Lotosu.
Pojawia się jednak pytanie czy my możemy zaproponować Rosji nasz pomysł na relacje gospodarcze, czy będziemy mieć relacje gospodarcze oparte wyłącznie o fakt ich posiadania: po prostu będziemy się cieszyć, że w ogóle mamy te relacje. To są bezpośrednio wywodzące się z tych głównych problemów, o których mówiłem wcześniej.
portal.arcana.pl: Czy w takiej sytuacji Polsce w ramach Unii i samej też Unii pozostają jeszcze jakieś narzędzia do negocjowania z Rosją i próby osiągania własnych celów?
K.S.: Narzędzia są tylko pozostaje pytanie: czy jest wola ze strony jakiegokolwiek państwa z owego głównego nurtu z nich skorzystać.
Narzędziem jest właśnie Porozumienie o Partnerstwie i Współpracy, PCA – instrument stosowany wobec krajów trzecich, który ma charakter dwustronny. W ramach PCA obie strony umowy, tj. Unia i kraj trzeci zobowiązują się do przyjęcia wspólnych standardów – to sposób na modernizację najbliższego sąsiedztwa np. Ukrainy.
To porozumienie byłoby instrumentem ważnym dla wywierania wpływu na, i obronę przed polityką rosyjską. Tylko, że same kraje unijne nie są zainteresowane tym, żeby z tej instytucji korzystać.
W zamian za to Rosja zaproponowała Partnerstwo dla Modernizacji, będące zasadniczo czymś innym. To porozumienie nie o charakterze dwustronnego zobowiązania, tylko takie, dzięki któremu Rosja uzyskuje wszystko co daje jej PCA. Brakuje tam jednak rosyjskich zobowiązań wobec Unii Europejskiej.
Rozmawiał Stefan Jopek