Protesty przy okazji wizyty Miedwiediewa
W kilku największych miastach Polski odbyły się protesty, do których impulsem była wizyta prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa w stolicy. Manifestacje odbyły się w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Gdańsku przed ambasadą i konsulatami Federacji Rosyjskiej.
W Krakowie grupa kilkudziesięciu osób domagała się poznania prawdy o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Protestujący przynieśli ze sobą transparenty z różnymi hasłami m.in. „Wolność dla czarnych skrzynek”, czy „Tak dla Europy wolnych narodów, nie dla rosyjskiego imperializmu”. Po odśpiewaniu hymnu zapalono symboliczne 96 zniczy, które zostały ustawione przy drzwiach krakowskiego konsulatu Federacji Rosyjskiej ku czci wszystkich ofiar katastrofy rządowego samolotu.
- Będziemy o nich przypominać, dopóki wszystkie okoliczności tragedii smoleńskiej nie zostaną wyjaśnione – mówił Ryszard Kapuściński, prezes Klubów „Gazety Polskiej”.
Przed konsulatem w Poznaniu demonstrowali przeciwnicy rosyjskiego imperializmu. W manifestacji brali także udział członkowie „Naszości”, którzy w czerwonych czapkach z sierpami i młotami skandowali „Mikołajki odwołane, przyjechał Dziadek Mróz”. Z inicjatywy "Naszości" odbył się też konkurs rzucania śnieżkami w zdjęcie prezydenta Miedwiediewa.
- Rosja cały czas traktuje nas jako swoją strefę wpływów. Na to się nie godzimy – mówił Piotr Lisiewicz, lider „Naszości”.
Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie protestujący zebrali się w momencie przywitania prezydenta Miedwiediewa przez prezydenta Komorowskiego. Przynieśli ze sobą flagi państwowe przepasane kirem i flagi czeczeńskie, a także transparenty, na których można było przeczytać min. "Smoleńsk chcemy prawdy", "Dlaczego Rosjanie niszczą wrak?", "Dlaczego źle naprowadzono samolot?", "Dlaczego Rosjanie nie chcą oddać czarnych skrzynek?". Później protest przeniósł się pod ambasadę rosyjską, gdzie wypunktowane słabości śledztwa mającego wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. Pod ambasadę przyszli także uchodźcy z Czeczenii, którzy domagali się pokoju w swojej ojczyźnie. Protestujący przygotowali petycję dla prezydenta Miedwiediewa, jednak żaden z pracowników ambasady nie wyszedł, aby ją przyjąć. Została zatem wrzucona do skrzynki pocztowej.
W Gdańsku pod konsulatem manifestowało kilkadziesiąt osób pod podobnymi hasłami, z których najważniejszym było "Żądamy prawdy o Smoleńsku". Uczestnicy przynieśli flagi z narodowymi barwami i transparenty z napisami m.in. "Nie dla rosyjskiego imperializmu", "Nie dla prywatyzacji Lotosu", "Wyjaśnić Katyń i Smoleńsk".
Źródła: portal ARCANA, niezależna.pl, rp.pl
(AZ)