Pożegnanie Kardynała Stanisława Nagy’ego
5 czerwca odszedł do Pana ksiądz kardynał Stanisław Nagy (1921-2013), jeden z wielkich polskich „senatorów świata”, jak to pięknie określano w czasach, kiedy ponad 800 lat temu powoływano po raz pierwszy Kolegium Kardynalskie. Odszedł jeden z najwybitniejszych polskich teologów, członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej, ekspert synodów biskupów w Rzymie. Odszedł najbliższy, obok księdza kardynała Mariana Jaworskiego, przyjaciel błogosławionego Jana Pawła II. W tak zwanych mediach centralnych, wielkich dziennikach telewizyjnych, nie zasłużył ten fakt nawet na wzmiankę… Takie media, takie czasy.
Ksiądz kardynał Stanisław Nagy zaszczycał redakcję „Arcanów” swoją życzliwością. Publikował na naszych łamach swoje analizy duchowej sytuacji polskości, stanu Kościoła i wyzwań, które przed nami stają.
Kardynał miał trzy ojczyzny: małą – Górny Śląsk, z Bieruniem w centrum; wielką – Polskę, i wieczną – dokąd ku Ojcu prowadzi Chrystus. Nie widział żadnego konfliktu między tymi trzema gorącymi patrioty zmami. Bolał bardzo nad tym, kiedy w Polsce po roku 1989 próbowano przeciwstawiać te trzy Ojczyzny, te trzy patriotyzmy, by wszystkie osłabiać, obalać. Wierna miłość do Polski i do Chrystusa łączyła go jeszcze mocniej z Janem Pawłem II. Obaj widzieli Kościół w roli „wiernego stróża polskości”, jak to pięknie ujął ksiądz profesor Nagy w rozmowie dla „Arcanów” wkrótce po swym wyborze do Kolegium Kardynałów. Do tej roli nawracał, chciał nawracać Kościół w Polsce. Sam jej służył do końca: swoimi homiliami, swoimi artykułami w „Niedzieli”, w „Arcanach”, swoimi tekstami dla „Białego Kruka”, swoimi modlitwami przede wszystkim. Także swoją stałą, czujną uwagą na to, co się w Polsce dzieje. Miałem zaszczyt być przyjmowany przez Księdza Kardynała jako jeden z tych, których o ten puls polskich spraw wypytywał – gorączkowo, z nienasyceniem, z zatroskaniem.
Teraz Ksiądz Kardynał rozmawia może i o tych sprawach ze swym wielkim przyjacielem – świętym Janem Pawłem II, może szuka w domu Ojca swego ukochanego bohatera politycznego – Wojciecha Korfantego, może śpiewa razem w chórze z redaktorem Jerzym Turowiczem na chwałę Bożą. I tylko tutaj, w tej ziemskiej Ojczyźnie, bardzo nam teraz brakuje mądrego uśmiechu i dobrego, pożywnego słowa Księdza Kardynała.
Andrzej Nowak