Obnażający sukces – podsumowanie wizyty prezydenta Baracka Obamy w Polsce

Wizytę Baracka Obamy w Polsce okrzyknięto sukcesem. Taka interpretacja ze strony obozu rządzącego nie dziwi – w końcu każdy dzień to nieustanne pasmo sukcesów władzy. Dlaczego jednak większość komentatorów, mieniących się ekspertami od stosunków międzynarodowych, podziela ten pogląd?

01.06.2011 1:08

Trudno sobie wyobrazić, że ktoś, kto zna się cokolwiek na dyplomacji, za miarę sukcesu uzna kilka pochwał wypowiedzianych o kraju-gospodarzu. Czy jest do pomyślenia, że wizytująca jakieś państwo głowa innego państwa powie: „Jak mi przykro, że przyjechałem do tego podrzędnego, peryferyjnego, drepczącego w miejscu kraju bez perspektyw!” Oczywiście nie. Zwykła grzeczność wymaga, by powiedzieć, że jest to „ambitny, rozwijający się, coraz ważniejszy kraj na mapie świata i wierny sojusznik”. Pochlebstwo jest najtańszą walutą w obrocie międzynarodowym – jego wartość równa się zero.

Tymczasem, gdy przyjrzeć się w szczegółach tej wizycie, to jest ona zaprzeczeniem wszystkich fundamentalnych założeń i dogmatów polityki zagranicznej, realizowanej przez trójkę Tusk-Sikorski-Komorowski.

Zdefiniujmy je pokrótce:

Dogmat nr 1: Polska musi trzymać się Niemiec, bo to najsilniejszy kraj w Europie i główny rozgrywający.

Weryfikacja: najważniejszym, z punktu widzenia dyplomatycznego, elementem wizyty prezydenta USA w Europie był fakt, że Obama nie odwiedził Berlina (o czym pisze się krytycznie w samych Niemczech). Pozycja Niemiec na arenie globalnej – po serii błędnych ruchów obecnego rządu federalnego na Wschodzie, a zwłaszcza w kwestii Libii – gwałtownie spadła i została po części zajęta przez Francję.

Dogmat nr 2: Unia Europejska staje się globalnym graczem, polska polityka zagraniczna powinna być zharmonizowana z Brukselą.

Weryfikacja: Obama nie tylko nie pojechał do Brukseli, ale też w ogóle nie wymienił słów „Unia Europejska” w swoich wystąpieniach (przedstawiciele UE byli jedynie gośćmi na szczycie G-8).

Dogmat nr 3: należy poświęcić kraje naszego regionu dla realizacji zasady: Russia first! (czyli Rosja przede wszystkim).

Weryfikacja: Obama nie przyjechał do Warszawy na rozmowy o Rosji, czy w uznaniu naszej polityki nowego otwarcia z Rosją. Odwiedził Polskę definiowaną jako centrum niezależnego regionu środkowo-wschodniej Europy, coś odrębnego i swoistego, istniejącego bez kontekstu rosyjskiego. Działanie w ramach „polskiego resetu” z Rosją nie podnosi naszego statusu. Podnosimy go za to, w oczach Amerykanów, konsekwentnie budując koalicję regionalną.

Dogmat nr 4: pod obecnymi rządami jesteśmy sprawną i profesjonalną dyplomacją, a jednym z naszych celów jest budowanie wpływów Polski w krajach bałkańskich.

Weryfikacja: pod względem umiejętności dyplomatycznych Szczyt Środkowoeuropejski  był katastrofą. Doprowadziliśmy do nieobecności dwóch prezydentów południowej Europy i to tych, na których powinno nam bardzo zależeć – Serbii oraz Rumunii. Oba te państwa odgrywają w regionie ważną rolę i aspirują do jeszcze ważniejszej. Serbia jest na drodze do Unii, a Rumunia to kluczowy kraj w układzie bezpieczeństwa. Nieobecności tych przywódców, (odnotowanej w dyplomatycznych komentarzach jako jedna z głównych wiadomości ze szczytu) w związku z przyjazdem prezydent Kosowa, nie można tłumaczyć ich kaprysami czy fobiami (jak zrobił to w super-niedyplomatycznym, charakterystycznym dla siebie, buńczucznym stwierdzeniu minister Sikorski). Zadecydował o tym brak umiejętności protokolarnych ze strony polskiej. Nie takie problemy rozwiązywano i nie takie szczyty się odbywały przy użyciu finezyjnych narzędzi dyplomacji. Obecna ekipa nie potrafiła jednak tego załatwić a potem zrzuciła całą winę na gości. Nasze możliwości budowania konstruktywnego wpływu „na linii południowej” są teraz mniejsze, a nie większe.

Dogmat 5: obecne polskie władze nie są „jeleniami” na amerykańskim pasku.

Weryfikacja: to po co, jak jelenie, poparliśmy słowa Obamy o rozwiązaniu izraelsko-palestyńskim, bez konsultacji w Unii? Słowa, z których teraz amerykańska dyplomacja stara się delikatnie wycofać? Prezydent Obama, za to nasze publiczne poparcie, nawet oficjalnie nie podziękował.

Dogmat 6: dyplomacja to skuteczność, a nie gesty.

Weryfikacja: wizyta prezydenta USA pozostawiła po sobie wrażenie, jakby jej wcale nie było. Niektórzy próbowali podpowiedzieć rządowi, co mogłoby się w czasie spotkania konkretnego wydarzyć: poważne wystąpienie Obamy o przyszłości relacji transatlantyckich po kryzysie gospodarczym (np. na uniwersytecie albo w polskim parlamencie), albo umowa o stacjonowaniu wojska amerykańskiego w Polsce, czy też publiczne wsparcie inwestycji energetycznych, ewentualnie oficjalne rozpoczęcie wspólnych działań na rzecz demokracji w Afryce Północnej, w ostateczności choćby przekazanie informacji o katastrofie smoleńskiej... Możliwości było wiele, a skończyło się niczym.

Z tych wszystkich powodów oraz z racji tego, że nie udało się polskim władzom przekonać strony amerykańskiej, by była to wizyta państwowa a nie tylko robocza (co oznacza istotnie niższą rangę dyplomatyczną), trudno mi podzielić zachwyt, który ze zdumieniem obserwuję w obozie rządzącym.

Polska to ważny kraj w międzynarodowej grze. Ale tylko potencjalnie. Trzeba profesjonalistów, żeby to wykorzystać.

 

 

dr hab. Krzysztof Szczerski, wykładowca akademicki, pracownik naukowy UJ, w latach 2007-2008 wiceminister spraw zagranicznych RP i wiceminister w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej.


Ostatnie wiadomości z tego działu

Głos starego wyborcy z myślą o młodszych

Prof. Nowak: Pracujmy nad tym, by zwolenników niepodległości przybywało

Prof. Nowak podsumowuje 2017 rok: właściciele III RP nareszcie odsuwani od władzy

prof. Nowak: Przypomnienie samego 1918 roku nie wystarcza, by zrozumieć czym jest niepodległość

Komentarze (4)
Twój nick:
Kod z obrazka:


Mareklakomski
01.07.2011 22:32

Rozmawiac? O czym?Ze w dupie ma duza dziure i go boli.Krawat z konopii dla Lecha Walesy i to szybkobo czas to pieniadz.

Mareklakomski
01.07.2011 22:28

O Zydach nic albo dobrze.Tusk i Komorowski to frajerzy.Z bambusem nie nalezy nic brac powaznie.Krawaty z konopiidla  dla PO.

Dzordz1
12.06.2011 9:27

Tuskowi ta wizyta była nie na rękę, bo jeszcze Berlin i Moskwa sobie pomyślą, ze obecna ekipa, coś kombinuje na boku. Ważne rzeczy załatwiali ci, których nie było widać. Jakie? Wymuszenie zwrotu mienia pożydowskiego, łupki i tym podobne. Czy załatwili, czas pokaże.

niezalezny
07.06.2011 8:46

Nawet Walesa nie chcial z nim rozmawiac.


Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Reklama

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.