„Moja wizja była klarowna: Polska miała się stać jednym z ważnych krajów Unii Europejskiej”

18 czerwca będziemy obchodzić 63. rocznicę urodzin prezydenta Lecha Kaczyńskiego (1949-2010). 

11.06.2012 15:56

Wciąż za mało wiemy o Jego pomysłach dla Polski, o miejscu jakie przewidywał dla naszego kraju. Lech Kaczyński był pewnym fenomenem – najlepiej wykształcony spośród innych głów naszego państwa, pasjonat historii, wywodzący się z rodziny, która nieraz zaznaczyła patriotyczny szlak w rodzimych dziejach, pozostawał rodakom tak naprawdę nieznany. Ile wiemy o jego zasługach w Wolnych Związkach Zawodowych jeszcze przed powstaniem „Solidarności”? Z kim współpracował w latach przełomu? Kiedy mógł liczyć na 70-procentowe poparcie społeczne? W czym się nie zgadzał z Viktorem Orbanem? Dlaczego podpisał traktat lizboński? Jaką wystawiał receptę państwom Międzymorza: Litwie, Łotwie, Estonii, Białorusi, Ukrainie i Polsce?

Gdyby żył, mówiłby nam o priorytetach wolnej Polski i o jej drodze ku wielkości. O silnym państwie i dojrzałym narodzie, o świadomości naszej roli w Europie i na świecie. Skoro Jego z nami już nie ma, pozostaje nam o tych wizjach mówić między sobą, dzielić się nią, tak jak się dzieli dobrymi wieściami czy pomysłami.

Z prezydentem Kaczyńskim można było się nie zgodzić, ale nie można było mu odmówić konsekwencji i dalekowzroczności, z Nim było o co się spierać. Dlatego chcemy o Nim przypomnieć przed Jego urodzinami. Codziennie, aż do 18 czerwca, będziemy odkrywać fragmenty jego życiorysu, by na koniec zaproponować wymianę zdań i refleksji na Jego temat.

Będziemy przypominać o wizji i zasługach prezydenta. Każdy może przywoływać pamięć o ś.p. prezydencie Lechu Kaczyńskim, może podzielić się informacjami, rozpropagować jego życiorys i zasługi. Udostępniajmy informacje, przekazujmy znajomym, poznajmy Jego losy i polityczne koncepcje. Tytułowy cytat pochodzi z książki Łukasza Warzechy Ostatni wywiad, Warszawa 2011.

Zachęcamy do udziału w naszej akcji przypominającej internautom, że był sobie pewien prezydent, który kłaniał się tylko jednej wartości – Ojczyźnie.

 

ŻYCIORYS Lecha Kaczyńskiego, cz. I

Pytali Go: „Jak można wierzyć w Boga?”

Nie każdy ma to szczęście, że posiada brata bliźniaka. Lech akurat je miał, 18 czerwca 1949 r. przyszedł na świat zaraz po Jarosławie. Imię otrzymał po byłym narzeczonym swojej matki, Jadwigi z Jasińskich Kaczyńskiej, na co przystał ojciec bliźniąt, Rajmund.

Okres dzieciństwa to dla braci czas kształtowania podstawowych wartości. Poświęcenie matki sprawiło, że synowie zawsze mogli na nią liczyć. Obdarzała synów miłością, a nie klapsami (chociaż braciom zdarzało się dostać w skórę). Czytała im na głos powieści patriotyczne i dbała o ich rozwój intelektualny.

To był przede wszystkim dom starannego wychowania. Dom, w którym głośno się czyta ważne lektury, rozmawia z dziećmi o świecie.

Ważnym epizodem w biografii Kaczyńskich był udział w filmie „O dwóch takich, co ukradli księżyc” (1962), to była dla bliźniaków prawdziwa przygoda. Chociaż płatali figle pozostawili po sobie wrażenie dzieci dobrze wychowanych i kulturalnych. Wtedy to Lech Kaczyński miał postanowić, że chce zostać politykiem, na przekór wszystkim, którzy widzieli w nim aktora albo reżysera.

Bracia byli nierozłączni w zasadzie aż do końca studiów. Wyjątek stanowił okres liceum, w którym chodzili do różnych klas. Wykorzystywali, jak chyba każde bliźnięta, swoje podobieństwo do oszukiwania nauczycieli. Z czasem jednak Jarosław został przeniesiony do Liceum Mikołaja Kopernika, a Lech został w Lelewelu. W tym czasie nawiązują kontakt z Walterowcami (komunistyczne harcerstwo), ale relacje te nie są zbyt silne. Czują, że nie pasują do środowiska, które pyta: „Jak można wierzyć w Boga?” Prawdziwa opozycja pojawi się w życiu Kaczyńskich wraz z KOR-em.

Matka wyciągała synom sznurówki z butów, by nie chodzili na manifestacje

Kaczyńscy w 1967 r. zaczęli studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Chcieli dołączyć do grupy „komandosów”, niestety z marnym skutkiem. Tymczasem tuż po pierwszej sesji zdjęto z afisza „Dziady”, co wywołało studencki zryw przeciw reżimowi. Kaczyńscy wzięli udział w wydarzeniach Marca '68. Przyszli na wiec 8 III 1968 r., który przerodził się w bitwę między studentami a milicją. W bójce nie uczestniczyli, gdyż zostali z niej wypchnięci. Na odsiecz młodzieży ruszyła grupa robotników, przepędzając zomowców łopatami. Na drugi dzień udali się pod Politechnikę Warszawską, gdzie odbyła się manifestacja, na której, w wyniku szamotaniny, Lech stracił buta. Później, po powrocie, matka powyciągała im sznurówki z butów, aby nie chodzili na kolejne wiece. Nic to nie dało.

Po ożywieniu marcowym nastąpił okres stagnacji. Lech Kaczyński na pytanie, jak długo ten stan się utrzymywał, stwierdza:

Nie licząc drobnego ożywienia z lat 1970-1971 aż do pojawienia się KOR.

Poza wyrzuceniem 70 studentów i rozwiązaniem kilku wydziałów na uczelni nie było spektakularnych wydarzeń. Wyjątek stanowiły seminaria u prof. Stanisława Erlicha, który zgromadził wokół siebie grupkę studentów, z którą rozmawiał o polityce.

Rozłączenie braci

Czas studiów dobiegał końca, bracia zaczęli myśleć o przyszłości. Podszepty Jadwigi Kaczyńskiej sprawiły, że obaj postanowili zdobyć tytuły naukowe.

Opinia opozycjonistów ciągnęła się za braćmi Kaczyńskimi, o czym przekonali się, gdy chcieli rozpocząć studia doktoranckie. Pojawiły się trudności: tylko jeden z braci mógł pozostać w Warszawie. Dla drugiego szansa na karierę naukową czekała na Uniwersytecie Gdańskim. Z tej szansy skorzystał Lech. Od chwili wyjazdu od Sopotu, losy braci potoczyły się jak awers i rewers tej samej monety. Cel, wartości i ideały takie same, ale droga życiowa inna. Jarosław pozostał kawalerem, natomiast Lech ożenił się z Marią z Mackiewiczów.

Lech Kaczyński znalazł się w Sopocie w 1971 r. Początkowo trudno było przystosować do nowych warunków. Rekompensatą była sympatia, jaką docent Roman Korolec (1928-1976), obdarzał swojego asystenta. Inną osłodą okazała się Maria Mackiewicz, którą poznał w 1976 r. Okoliczności w jakich zawiązała się ich znajomość nie były łatwe. Marylka miała pomóc Leszkowi szukać pokoju do wynajęcia, o co poprosiła ich wspólna koleżanka. Właśnie wtedy w wypadku samochodowym zginął ojciec przyszłej prezydentowej. Oboje zaczęli się spotykać i wspierać nawzajem w trudnych chwilach. Ślub wzięli w 1978 r. w Warszawie.

Zdobywanie doktoratu przedłużało się. Pierwszym ciosem była śmierć promotora, Romana Korolca w 1976r. Na jego miejscu pojawił się nieprzychylny Kaczyńskiemu Czesław Jankowiak. Nie miał on zaufania do protegowanego swojego poprzednika. Drugim ciosem była krytyka, jaka spotkała Lecha ze strony nowego promotora w Katedrze Prawa Pracy Uniwersytetu Gdańskiego. Zmuszony był poprawiać kilkukrotnie swój doktorat (temat: Zakres swobody stron w zakresie kształtowania treści stosunku pracy).

W Wolnych Związkach Zawodowych

Sopot to dla Lecha Kaczyńskiego również czas zaangażowania w opozycję. Gdy w 1977 r. spotyka małżeństwo Brzozowskich udaje mu się nawiązać za ich pośrednictwem kontakt z Gwiazdami i Bogdanem Borusewiczem a następnie z KOR. Zajmuje się tam wożeniem prasy i książek, a z czasem tym, co jest jego specjalnością: doradztwem prawnym i prowadzeniem spotkań o prawie pracy.

Zdarzyła mu się też wpadka, ale niecodzienna. Razem z żoną mają przewieźć materiały z drugiego obiegu, ale w ostatniej chwili jakieś przeczucie sprawia, że zostawiają bibułę i wracają bez paczki. Na dworcu w Gdańsku zostają przeszukani przez SB, która nic nie znajduje. Mimo to małżeństwo Kaczyńskich obawiało się rewizji w wynajętym mieszkaniu, dlatego w nocy schowali wszystko, co mogło im zaszkodzić.

Kaczyński był sceptyczny co do powstania Wolnych Związków Zawodowych, które powołano do życia w 1978 r. Mimo to brał udział w pracach WZZ, gdzie prowadził szkolenia i udzielał porad. Wtedy też poznał Annę Walentynowicz oraz Lecha Wałęsę, który nie przypadł mu do gustu. Nie nawiązali wtedy bliższej znajomości.

W 1979 r. Lech usłyszał groźbę, że za swoją działalność może zostać wyrzucony z pracy. Jego sytuacja na uczelni skomplikowała się z powodu śmierci Korolca. Tymczasem nad Kaczyńskim zawisła groźba zwolnienia i niedopuszczenia do skończenia doktoratu. Paradoksalnie pozycję Lecha Kaczyńskiego uratowała choroba. Trafił on do szpitala, gdzie walczył o życie, przez co na uczelni odniesiono wrażenie, że wycofał się z działalności opozycyjnej.

Z Kuroniem nad statutem

W 1980 roku wybucha strajk w Stoczni Gdańskiej. Lech, pomimo że nie został wtajemniczony od razu, rusza z domu, zostawiając żonę z córeczką. Tak wspomina okres strajku:

To były dla mnie, zresztą dla wszystkich, dni szarpaniny. Pracowałem początkowo nad tak zwanym wariantem B. To był scenariusz na wypadek, gdyby władze nie zgodziły się na wolne związku zawodowe2.

Nie miał nadziei na pełne zwycięstwo – wydawało mu się to niemożliwe. Czas spędzał to zapraszany, to wyrzucany z posiedzeń Prezydium Komitetu Strajkowego. Swoje robiła również niechęć, jaką obdarzali się nawzajem KORowcy i Eksperci. Lechowi jednak udało się ulokować w szpitalu, co podwyższyło standard jego życia w Stoczni. Wciąż jednak było ciężko z prowiantem. Któż jednak nie był uczestnikiem ogólnonarodowej radości, gdy Solidarność zjednoczyła 10 milionów Polaków pod swoimi sztandarami?

Okres po wyjściu ze Stoczni był dla Lecha Kaczyńskiego czasem wytężonej pracy. Angażował swoje siły w tworzenie struktur NSZZ „Solidarności”. Nieraz do późnej nocy:

pracowałem od rana do wieczora z Kuroniem nad statutem, nad fragmentami o strajku, o porozumieniach płacowych i sekcjach branżowych. Ten związek ciągle się tworzył.

Ponadto Lech Kaczyński został szefem biura interwencji. Wtedy jego pozycja była silniejsza niż brata. Sytuacja ta zmieni się w latach 90-tych, gdy to Jarosław Kaczyński stanie się ważniejszym z bliźniąt. Obecność w samym centrum solidarnościowych wydarzeń pozwoliła Lechowi przyjrzeć się konfliktom w łonie Solidarności. Te doświadczenia będą niestety udziałem obozu niepodległościowego także po upadku PRL.

Internowanie
Najgorsze chwile w życiu Lecha Kaczyńskiego rozegrały się 13 grudnia 1981. Lech, który jest czołowym działaczem Solidarności znajduje się na liście proskrypcyjnej. Tuż przed północą w jego mieszkaniu pojawiają się esbek i milicjanci. Zabierają go i pakują do „nyski”. W trakcie drogi w nieznanym mu kierunku myślał, że jedzie na egzekucję. Trafił do Strzebielinka (obecnie województwo pomorskie, pow. wejherowski), więzienia, gdzie w szczytowym okresie w jednej celi zamkniętych było 16 internowanych. Opuścił celę jako jeden z ostatnich. Jakiś czas spędził na oddziale szpitalnym.
Tymczasem jego żona udała się z córką do znajomych. Widzenia były ograniczone, więc wynalazła sposób na obejście tego problemu. Wizyta z adwokatem pozwalała na częstsze i dłuższe widzenia, dlatego zabierała ze sobą Jana Olszewskiego. Lech tym samym stał się oknem na świat dla współwięźniów. 
Po wyjściu z „internatu” Lech Kaczyński stara się odnaleźć kontakty z ludźmi z podziemia. Na uczelni prowadzi zajęcia ze studentami zaocznymi: władza nie dopuszcza go do głównego nurtu zajęć akademickich. Po wyjściu Wałęsy z więzienia zaczyna się kolejny etap pracy Kaczyńskiego w podziemiu.

Internowanie

Najgorsze chwile w życiu Lecha Kaczyńskiego rozegrały się 13 grudnia 1981. Lech, który jest czołowym działaczem Solidarności znajduje się na liście proskrypcyjnej. Tuż przed północą w jego mieszkaniu pojawiają się esbek i milicjanci. Zabierają go i pakują do „nyski”. W trakcie drogi w nieznanym mu kierunku myślał, że jedzie na egzekucję. Trafił do Strzebielinka (obecnie województwo pomorskie, pow. wejherowski), więzienia, gdzie w szczytowym okresie w jednej celi zamkniętych było 16 internowanych.

Opuścił celę jako jeden z ostatnich.

Jakiś czas spędził na oddziale szpitalnym. Tymczasem jego żona udała się z córką do znajomych. Widzenia były ograniczone, więc wynalazła sposób na obejście tego problemu. Wizyta z adwokatem pozwalała na częstsze i dłuższe widzenia, dlatego zabierała ze sobą Jana Olszewskiego. Lech tym samym stał się oknem na świat dla współwięźniów.  Po wyjściu z „internatu” Lech Kaczyński stara się odnaleźć kontakty z ludźmi z podziemia. Na uczelni prowadzi zajęcia ze studentami zaocznymi: władza nie dopuszcza go do głównego nurtu zajęć akademickich. Po wyjściu Wałęsy z więzienia zaczyna się kolejny etap pracy Kaczyńskiego w podziemiu.

 

Zastępca Wałęsy

Okres internowania nie osłabił zapału Lecha Kaczyńskiego w walce o wolną Polskę. Dociera do podziemnych struktur, w których – z roczną przerwą z powodu aresztowania Zbigniewa Lisa i utraty kontaktu z kierownictwem – będzie działał do 1988 r. 

Będąc wysoko postawionym działaczem bierze udział w naradach Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej (utworzonej dla organizowania zdelegalizowanej Solidarności). Do prac podziemnej „Panny S” wprowadza również w 1983 r. swojego brata, który od początku stanu wojennego podejmuje akcje konspiracyjne. Od 1986 r. zastępuje w TKK Bogdana Borusewicza, który został aresztowany. Innym polem jego zaangażowania był punkt pomocy prawnej. Ponadto wszedł do grona najbliższych współpracowników Lecha Wałęsy.

Z liderem „Solidarności” Lech będzie współpracował do 1989 r. Nie zapałał do niego szczególną sympatią, ale z czasem zaczęli się dogadywać. Wałęsa dość często zmieniał zdanie, był humorzasty, nieprzewidywalny, co usystematyzowanemu inteligentowi z Żoliborza nieco przeszkadzało.

Wyczekiwano kryzysu w Polsce Ludowej, który wybuchł w 1988. W maju miał miejsce pierwszy spontaniczny strajk, który zakończył się szybko i uznany był przez większość obserwatorów za klęskę. Jednak Lech, który był rzecznikiem strajku, twierdził inaczej:

Sam fakt, że z nami rozmawiano był wielkim sukcesem. Zwłaszcza, że za kulisami cały czas mówiło się o skłonności władzy do ustępstw.

Kolejny strajk, z sierpnia 1988 r. był już zaplanowany. Lech Wałęsa wyjechał do Warszawy na negocjacje, z których wrócił z postanowieniem o zakończeniu strajku. Wtedy Lech Kaczyński stawia na szali swój autorytet i wspiera Wałęsę. Obiecuje zgromadzonym w stoczni przywrócenie związku w ciągu pół roku. Kaczyński poparł takie rozwiązanie, ponieważ uważał, że potrzebne jest stonowanie emocji. Za ten gest zostaje nagrodzony przez Lecha Wałęsę, który mianuje go swoim zastępcą w Solidarności.

Rozdźwięk w Solidarności

W wyniku porozumienia Wałęsy z rządem doszło do rozmów przy Okrągłym Stole. Jednak zanim opozycjoniści zasiedli do negocjacji z władzą, doszło do fraternizacji obu przeciwległych obozów w Magdalence. Lech w samych rozmowach brał udział, ale nagła sympatia pomiędzy przeciwnymi obozami mu nie odpowiadała.

Kaczyńscy już wtedy zaczynali drażnić establishment, który zaczynał się między sobą dogadywać. Bracia stawiali sprawę jasno: w Polsce dawna nomenklatura nie może mieć lepszego startu w życiu politycznym i biznesowym.

Rozmowy zaowocowały wyborami do sejmu kontraktowego. Obaj Kaczyńscy dostali się do parlamentu i wtedy ich pozycja zaczęła się w wolnym kraju instytucjonalizować. Solidarnościowy obóz jest zwycięski i po rzuconym przez Michnika haśle: „Wasz Prezydent, nasz Premier” szefem rządu zostaje Mazowiecki. Wpływy Michnika stale się zwiększają i chcąc temu zaradzić Jarosław proponuje koalicję SD, ZLS i OKP. Wałęsie podoba się ta propozycja.

Kolejnym ważnym etapem transformacji ustrojowej były wybory prezydenckie. Lech Kaczyński wspiera w trakcie kampanii Wałęsę, a przede wszystkim za niego kieruje związkiem. Pełni obowiązki Przewodniczącego Komisji Krajowej, gdyż Wałęsa jest zbyt zajęty wyborami, aby zajmować się jeszcze Solidarnością. Kaczyński zrezygnował z funkcji w 1991, gdy przegrał w wyborach na przewodniczącego Związku. Zdecydował się kandydować w ostatniej chwili i nie został wybrany szefem Solidarności. Czemu przegrał? Już później twierdził, że obawiano się czy nie uczyni z Solidarności przybudówki partii, która w tym samym czasie założył jego brat – Porozumienia Centrum. On sam nigdy nie był członkiem PC.

BBN i NIK

Po przegranej z Marianem Krzaklewskim walce o kierownictwo, Lech Kaczyński zostaje ściągnięty do Warszawy przez Wałęsę, gdzie zaczął pracę w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Obserwacja tamtejszych mechanizmów pozwoliła mu poznać kulisy przenikania się elit postkomunistycznych z postolidarnościowymi. Nie podniosła go ona na duchu, dlatego wziął się do pracy z zachowaniem możliwie maksymalnej autonomii. Pełnił tam funkcję ministra stanu, który jak wspomina:

mógł działać w imieniu prezydenta, niejako zamiast głowy państwa, oczywiście w ramach pewnego zakresu obowiązków.

Jego celem było przede wszystkim doprowadzenie do cywilnej kontroli nad armią, dekomunizacji oraz zawarcie sojuszu z NATO. To ostatnie, dziś oczywiste, wzbudzało niechęć m.in. w ówczesnym wojsku – sugerowano „zbrojną neutralność” pomiędzy Wschodem a Zachodem, co jednak w naszym położeniu oznaczało znaczne uzależnienie od Moskwy.

Zaplanowanych zmian nie udało mu się przeprowadzić, gdyż utracił poparcie Wałęsy, a potem odszedł z BBN po konflikcie z prezydentem i Mieczysławem Wachowskim. Ten ostatni zyskuje coraz większy wpływ na głowę państwa, przebywa z nim także w czasie wolnym od pracy, eliminuje z otoczenia Wałęsy swoich konkurentów.

Kaczyński został powołany w 1991 r. na stanowisko Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Wcześniej odmówił Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu objęcia teki ministra ds. socjalnych. Okazał w ten sposób solidarność z bratem, który odmówił przyjęcia misji tworzenia rządu.

Pracując w NIKu zobaczył, że państwo właściwie należałoby zbudować od podstaw”

NIK pozwolił mi rozpoznać stan kraju. Dzięki temu okresowi w moim życiu mogłem sobie doskonale uświadomić, jaki jest poziom rozkładu struktur państwa.

Wszędzie kwitły oszustwa i przekręty. Tymczasem Izba nie miała odpowiednich narzędzi, aby z tym stanem realnie coś zrobić. Przepisy były czysto iluzoryczne:

Robiliśmy kiedyś kontrolę składów celnych. Okazało się, że Polska ma ich najwięcej w Europie, ale w niektórych przypadkach są to pokoiki gdzieś na strychu o powierzchni pięciu metrów.(...) Można było dzięki temu uprawiać przemyt na dowolną skalę.

Jako Prezes NIK Lech Kaczyński mógł stosować jedynie obligatoryjny wniosek o zwolnienie z pracy i słać zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa (tylko 10% zostało podjętych). Zarządził kontrole całościowe w różnych dziedzinach życia państwa, choć NIK zajmowało się praktycznie wszystkim: od armii po opiekę nad sierotami.

Nie dane mu było dokończyć kadencji. Odwołany przez koalicje SLD-PSL odchodzi z instytucji, która pod jego rządami znacząco zwiększyła swój prestiż. Zbiegło się to z wyborami prezydenckimi, dlatego pod naciskami brata wziął udział w kampanii prezydenckiej z 1995, lecz wycofał się jeszcze przed drugą turą. Powrócił więc do Sopotu i zajął się karierą naukową, sądząc, że jego kariera polityczna została zakończona. Nie żałował. „Wolałem nadal zajmować się nauką” – wspomni po latach.

Ministerstwo Sprawiedliwości

Mylił się, gdyż w 2000 r., ku jego zaskoczeniu, zadzwonił do niego Jerzy Buzek. Jadący wtedy w pociągu do swoich studentów Lech Kaczyński otrzymał propozycję objęcia stanowiska ministerialnego. Natychmiast po dojechaniu do Warszawy udał się na rozmowę z bratem, w której ustalili, jakie resorty wchodzą w grę: sprawiedliwość, obrona narodowa i zdrowie. 

Buzkowi bardzo się spieszyło, chciał, aby Kaczyński już natychmiast pojechał do prezydenta Kwaśniewskiego i przyjął tekę. Lech nie miał jednak stosownego ubrania, aby móc udać się na taka uroczystość. Mimo oporów premiera postawił na swoim i dopiero po dwóch tygodniach, na cztery dni przed swoimi urodzinami, Lech Kaczyński zostaje powołany na stanowisko ministra sprawiedliwości.

Podczas swojej kadencji skupił się na pracy prokuratora generalnego, ale nie zaniedbywał funkcji administracyjnej. Wspomina, że praca w ministerstwie „to było fascynujące zadanie: walka z przestępczością przy ówczesnych jej rozmiarach i stopniu zorganizowania!”. Zwierzchnictwo nad prokuraturą sprawuje poprzez wydawane wytycznych – m. in. o równym traktowaniu (co wykorzystano przeciwko niemu w prowokacji). Nie bał się interweniować, gdy zauważył jakieś nieprawidłowości. Składając urząd mógł uczciwie przyznać: „Zwiększyłem efektywność sądów”.

Innym sukcesem była nowelizacja Kodeksu Karnego, do której zabrał się od razu. Wiedział, że musi się spieszyć ze swoimi planami, bo ma mało czasu. Właśnie ten kierunek jego działalności pozwolił mu zyskać ogromną popularność, która stanie się kapitałem dla nowej partii Prawo i Sprawiedliwość. Jak sam zaznacza, widzieli z bratem, że AWS tonie, trzeba było coś zrobić, aby nie pójść z nim na dno. 

Prezydent Warszawy

Po odejściu z Ministerstwa Sprawiedliwości Lech Kaczyński kontynuował swoją karierę polityczną. Został wybrany na prezydenta Warszawy, co było dla niego ogromnym sukcesem, ponieważ pokonał faworyta Andrzeja Olechowskiego.

Okres swojego urzędowania uważa za efektywny:

Moja, ale także moich współpracowników, subiektywna ocena jest taka, że zrobiliśmy w Warszawie bardzo wiele, żeby to miasto całkowicie zmienić.

Wśród osiągnięć swojego urzędowania wymienia reformę i dobre zarządzanie służbami porządkowymi: Strażą Miejską i Policją. Wzrosły wydatki na inwestycje, powstawały wydziały obsługi mieszkańców. 

Wiele wysiłku kosztowało go wprowadzenie ładu w funkcjonowaniu Urzędu Miasta, w którym na początku jego kadencji panował chaos. Z czasem osiągnął efekt: adwokatki wolały prace za mniejsze pieniądze w Urzędzie Miasta, bo miały pewne gwarancje dla ich macierzyństwa. Kaczyński dzięki temu zyskał zespół adwokatów, który wygrywał procesy wytoczone miastu. Ponadto wstrzymał również ustawione przetargi, za co oskarżono go później o wstrzymywanie inwestycji.

Perłą w koronie jego urzędowania jest Muzeum Powstania Warszawskiego. Budowę tego obiektu Lech Kaczyński wziął sobie za punkt honoru. Stanowi dziś jedno z najbardziej obleganych muzeów w Polsce, a to za sprawą jego nowatorskiego ukazywania historii. Interaktywne i przyciągające uwagę młodych muzeum stanowi dziś hołd dla ofiary „pokolenia kolumbów”, do którego należeli także Jego rodzice.

Prezydent RP

Lech Kaczyński został trzecim Prezydentem III RP, choć szedł on po władzę z wizją IV RP, czyli Polski wolnej od „układu”, od postkomunizmu i minimalizmu. Podstawowe kierunki i idee jego prezydentury można zawrzeć w 4 hasłach: polityki historycznej, polityki wschodniej, Polski sprawiedliwej oraz podmiotowości Polski.

Tuż po wyborach zaangażował się w budowę koalicji PO-PiS. Pomimo usilnych starań nie doprowadził do zgody, gdyż Donald Tusk i Jan Rokita żądali przewagi w rządzie jako „przywrócenia równowagi” po wyborach. Chciano więc zrównoważyć wynik demokratycznych wyborów...

Okres, gdy współpracował z rządami PiSu – Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego – przebiegał spokojnie. Nie było sporów, ale potrafił również wyegzekwować swoje zdanie. Wtedy domeną Prezydenta była polityka zagraniczna. Dał się w niej poznać jako twardy gracz, który nie boi się stawiać na swoim. Dla niego tłumaczenie, że „w Europie nas nie polubią” było absurdalne. Sympatia nie może zastępować interesów. 

Sytuacja się skomplikowała, gdy premierem został Donald Tusk. Spory pomiędzy Prezydentem a nowym premierem miały swoje źródło m.in. w odmiennych wizjach Polski. Jak wspomina Lech Kaczyński w ostatnim wywiadzie udzielonym Łukaszowi Warzesze, Tusk i jego obóz budują Polskę dla bogatych. Na to nie mógł się zgodzić prezydent, szczególnie uwrażliwiony społecznie. 

Jako Prezydent żądał dla sprawowanego przez siebie urzędu szacunku, bo pojmował go jako reprezentację Narodu. Nie był już osoba prywatną, ale przedstawicielem Rzeczypospolitej, której należy się szczególny szacunek. Opozycyjny rząd wykorzystał ten punkt widzenia do ciągłego atakowania Prezydenta. Wychowany w kindersztubie Lech Kaczyński ciężko znosił brak kultury, który celowo stosował wobec niego Donald Tusk. Domaganie się przez Lecha Kaczyńskiego szacunku jako do głowy państwa, do instytucji, tłumaczono wyborcom jako małostkowość i domaganie się osobistych honorów dla „małego człowieka”.

Lech Kaczyński niedługo po wizycie w Katyniu miał rozpocząć swoja kampanię prezydencką. Plany te przerwała katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem. Cześć jego pamięci!

 

(AS)

 


 

Materiały zdjęciowe:
Archiwum rodzinne Marii i Lecha Kaczyńskich
Maciej Chojnowski/Kancelaria Prezydenta RP
Maciej Osiecki/Kancelaria Prezydenta RP


Ostatnie wiadomości z tego działu

Relacja z krakowskiego spotkania w 63. rocznicę urodzin śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Komentarze (11)
Twój nick:
Kod z obrazka:


Kundschafter
05.01.2013 22:28

 o ktorym wpisie mowisz?

Freespace10
10.11.2012 14:08

"Lech w samych rozmowach brał udział, ale nagła sympatia pomiędzy przeciwnymi obozami mu nie odpowiadała."-ten cytat o magdalence jest po prostu tendencyjny i przywołuje na myśl tłumaczenia niektórych TW co to ich..."bez zgody i wiedzy", albo pewnego prezydenta co cos podpisywal ale nie wie co.
Uważam że ś.p. L.Kaczyński był złym prezydentem, ale(o ironio) najlepszym jakiego III RP miała.
Fakty są jakie są, nie da się z L.Kaczyńskiego zrobić bohatera, chyba że przemilczając lub zwyczajnie je sfałszować.

Nuta01
26.08.2012 10:53

Piekny zyciorys prawego uczciwego czlowieka Polaka prezydenta Polski,jak widac niepredko bedziemy mieli takiego nastepce.Wielki czlowiek jestem dumna,ze glosowalam na pana prezydenta.Dziekuje za przypomnienie sylwetki szlchetnego czlowieka.

Kundschafter
10.07.2012 7:50

Jestem wstrzasniety do dzis i bede do konca zycia smiercia mojego Prezydenta. To byla jedyna  po 1944 roku postac godna  bycia Prezydentem.Nie musze czytac zadnych artykolow na jego temat. Wystarczyla mi obserwacja tego co robil, o co sie staral, jak sie staral, jak poswiecal sie dla kraju, jak mnie wzruszyl kiedy po mistrzostwach w pilce noznej z Pierwsza Dama przeszedl w poprzek boiska do szatni by pogratulowac naszym pilkarzom za dobry choc przegrany mecz. Polacy to taki narod ze licza sie dla nich tylko wielkie rzeczy. Zycie to skaldanka malych zwyciestw ktore staja sie elementem wolnosci .Prezydent Kaczynski i wszyscy ktorzy zgineli byli, pierwszymi w historii po 1944 ludzmi tworzacymi prawdziwy polski rzad stawiajacymi opor sowieckiej rosji.Rosja nigdy nic nie zrobila dobrego dla swoich obywateli by zylo im sie lepiej , ale za to bandycko atakuje inne panstwa ,by rozszerzac na caly swiat nedze i niewolnictwo. Polska jak widac jest sola w oku bolszewickiego agresora i  nienawisc do Polski i jej wolnosci i  CALKOWITEJ niezaleznosci jest ogromna czego dowodem jest zabojstwo  naszego  Rzadu w bezprecedensowym w historii zamachu.
  Jesli ktos uzywa okreslenia  Prezydent wobec takich indywiduulow jak  agent NKWD Bierut, agent NKWD  Jaruzelski, czy nedzny Bolek  agent SB, to albo jest takim samym sowieckim agresorem , albo jest kompletnie pozbawiony  wlasnego rozumu , wiedzy o historii Polski, jej tragicznych losach po zajeciu Polski przez Robotniczo-Chlopska Armie Czerwona w 1944 roku ktora OKUPOWALA wraz  NKWD - KGB - UB - SB nasz kraj i  de facto czyni to do dzisiaj .
  Tak myslacy ludzie ,pozbawieni rozumu lub kolaborujacy z sowieckim agresorem ,,,,, co jest jeszcze gorsze niz kolaboracja z Gestapo w czasie okupacji ,,,, tworza polskie spolecznstwo lub tzw polskie spoleczenstwo ktore powstalo  tylko i wylacznie dzieki  SKRUPULATNEMU, PRECYZYJNEMU, WYRAFINOWANEMU  WYBOROWI SPOSROD  250 000 polskich jencow wojennych tych ktorzy stanowili glowna sile polityczna i intelektualna Panstwa Polskiego lat 1918-1939 i
  wymordowanie ich  w symbolicznym Katyniu 1940 roku .To ludobojstwo doprowadzilo Polske do calkowitej demoralizacji, upadku moralnego, calkowitej degrengolady zycia panstwowego , prywatnego obywateli  Panstwa Polskiego.
 Dzis Polska nie istnieje , jako wolny kraj.Fala morderstw ,dokonywanych na tych ktorzy chca udowodnic fakt zamachu i oczyscic  kraj z agresora
  jest tego dowodem.
  W Polsce funkcjonuje mafia na wzor sowieckiej i z sowiecka mentalnoscia ktora w wiekszosci stanaowia sami polacy.

Adam Kozlowski
17.06.2012 15:55

Kasujcie komentarze trolli, przecież to jest zinstytucjonalizowana forma siania zamętu, niepewności, wątpliwości. Rok temu było 2 zł od zaakceptowanego wpisu, nie wiem jak dzisiaj. Goście mają cały system odwracania uwagi, np. nie piszą nic o faktach tylko starają się wywoływać jakieś negatywne skojarzenia, zmieniać temat, prowokować. Kasować, nie gadać!

Karakorum
17.06.2012 1:54

Czy poznanie biografii prezydenta jest czymś nagannym? Żenadne to są te ciągłe próby zdeprecjonowania Kaczyńskiego, za wszelką cenę. Najlepiej było go nie pochować, wymazać z prasy, dzienników urzędowych, z pamięci.

Ale komu ja to piszę, jakiś wynajęty troll...

Tomekpike
16.06.2012 15:55

Jesssu, jaka żenada... Wręcz niewiarygodne. Normalnie: "Młodzieńcze, co zastanawiasz się jak żyć (...) żyj jak żył towarzysz Dzierżyński" :)

ethos
14.06.2012 15:54

Chyba jedyny prezydent III RP, o którego biografii można
pisać jawnie. Żadnych niejasności, za w zamian piękna i taka polska karta. Trudno się dziwić, że Semka zatytułował swoją
biografię Lecha Kaczyńskiego "Opowieść arcypolska"...

Czerwiec
12.06.2012 3:40

Fajne dzieciaki na zdjęciu. Tylko który to Lech a który Jarosław? Ten zadziorny z prawej wygląda na Jarosława.

Ikarus
11.06.2012 16:02

to trzeba dać skrócone :)

anna
11.06.2012 15:42

w sprawie technicznej , aby dodać na wykop----Tytuł musi mieć więcej niż 6 znaków i mniej niż 80


Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.