Ks. Wołczański: Wykształceni Rosjanie szukają wartości w Kościele rzymskokatolickim
Wykształceni Rosjanie szukają wartości w Kościele rzymskokatolickim. Dostrzegają wartość tego rodzaju Kościołów, gdzie przekazuje się w sposób intelektualny wiarę i wiedzę, gdzie nie ma pustej obrzędowości. Komentarz ks. dr. hab. Józefa Wołczańskiego, prof. UPJPII i dziekana Wydziału Historii i Dziedzictwa Kulturowego.
portal.arcana.pl: Tradycja relacji Cerkwi z państwem rosyjskim jest uwarunkowana historycznie, prawda?
Ks. dr hab. Józef Wołczański: Z całą pewnością. Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego w myśl założeń teologicznych Kościoła bizantyjskiego zawsze była podporą tronu. W Rosji było to tym bardziej znamienne, że Carat zdominował Cerkiew. Cerkiew była wyrazicielem postulatów carskich, uprawomocnieniem ideologii carskiego samodzierżawia. Nic więc dziwnego, że w zasadzie zawsze Carat posługiwał się posłusznie pełniącą tę misję Cerkwią jako narzędziem przekazywania swoich myśli państwowych i ideowych.
Ale nie tylko Carat?
Potem było dużo gorzej, kiedy pojawiły się rządy sowieckie, ponieważ sprowadziły one Cerkiew do roli biernego narzędzia. Kościół łaciński funkcjonował w Rosji sowieckiej, mimo kataklizmu prześladowań, dzięki Rzymowi. Natomiast patriarcha był całkowicie zdominowany przez sowieckie rządy i okazał się marionetką.
A gdyby spojrzeć na relacje ze społeczeństwem? Czy można mówić o laicyzacji czy też może przeciwnym kierunku rozwoju postaw w społeczeństwie rosyjskim?
Rosyjskie społeczeństwo jest w zasadzie agnostyczne lub też w dużej mierze laickie, ponieważ wpływ Cerkwi rosyjskiej ogranicza się do czystego rytualizmu. Cerkiew rosyjska, podobnie jak w większości całe prawosławie na Wschodzie, nie prowadziła głębokiej misji pastoralnej. Ograniczała się do teatralnych gestów – okazałych nabożeństw i tworzenia atmosfery niebiańskiego sacrum. Społeczeństwo nie brało w tym udziału. Dziś społeczeństwo rosyjskie tym bardziej jest społeczeństwem laickim, ponieważ bardzo duże piętno nań odcisnął komunizm, a współczesny zachwyt dobrobytem i liberalizmem Zachodu spłycił potrzeby duchowe do minimum.
Czy wobec tego większy udział Cerkwi w życiu społecznym będzie miał wpływ na światopogląd Rosjan?
Gdyby Cerkiew zajęła się przekazywaniem prawd wiary, nauczaniem moralności, etyki sprawowania władzy, ten wpływ byłby dużo większy. Tego się od niej oczekuje – działalności w warstwie duchowej. Nie sądzę, aby wpływ Cerkwi na społeczeństwo przejawił się w większym posłuszeństwie wobec niej w wymiarze społecznym czy politycznym. Rosjanie, mimo laicyzmu, są dużo bardziej wrażliwi na te wartości. Zobaczą, że jest to manipulacja społeczeństwem, także przez rząd, przez system władzy.
Czy Rosjanie, którzy według Ilariona potrzebują władzy autorytarnej, chętniej podporządkują się Cerkwi, manifestującej lojalność wobec państwa?
Mówienie o potrzebie autorytaryzmu na Wschodzie jest nadużyciem. Oczywiście, tam autorytaryzm ma większe tradycje. Z drugiej strony, Kościół, gdyby zajął się swoją misją, przekazując treści wiary, wartości etyczne i duchowe, nie musiałby się uciekać do pomocy Państwa.
Czy w kwestii niechęci Kościoła prawosławnego do Słowian „opanowanych przez rzymskiego diabła” może się coś zmienić?
W Rosji lansuje się ideę „terenu kanonicznego” (teren przynależący do danego kościoła, bez względu na sytuację polityczną-przyp. red.) dla Cerkwi rosyjskiej. Stąd też różnego rodzaju szykany wobec Kościoła rzymskokatolickiego. Z drugiej strony Rosjanie wykształceni w Moskwie czy Petersburgu, szukają wartości w Kościele rzymskokatolickim. Dostrzegają wartość tego rodzaju Kościołów, gdzie przekazuje się w sposób intelektualny wiarę i wiedzę, gdzie nie ma pustej obrzędowości. Natomiast szersze masy będą uznawały Kościół łaciński za coś obcego i wrogiego.
Not. Stefan Jopek
Oprac. Adam Szczupak
Nikt poważny nie powinien traktowac Cerkwi Patriachatu Moskiewskiego jako Koscioła zważywszy na to ze pełni ona role służebną wobec polityki wewnętrznej a szczególnie zagranicznej Kremla.
"Nieznajomość realiów historycznych i współczesnych" ?! To jakiś żart chyba? Coraz częściej tak bywa iż młodzi ludzie atakują grono profesorskie uznając siebie samych za specjalistów. Jak już ktoś trzy razy pojechał na Wschód to już ma aspiracje by krytykować Wołczańskiego, Suchanka, Przebindę i innych. Oj, więcej pokory!
Szanowny Panie,
może warto też napisać choć parę argumentów merytorycznych, poza personalnymi? A przynajmniej podać jakąś podstawę kwestionowania czyjegoś tytułu naukowego.
Prosimy więc o parę słów fachowego, krytycznego komentarza - sądząc z kategorycznego tonu wypowiedzi musi Pan być profesjonalnym naukowcem zajmującym się tą dziedziną.
Kompletna nieznajomość realiów historycznych (ileż jeszcze można mantrować to Bizancjum?) i współczesnych: nie sądzę, żeby ks. Wołczański miał jakieś pojęcie o działaności misyjnej i sporach teologicznych, jakie mają miejsce w łonie Cerkwi rosyjskiej. Za co mu te habilitkę dali?
Pewnoi racja ale nie dotyczy polskiego kosciola -pusta obrzedowosc to cos co wszyscy znamy ay zbyt dobrze..
Co by nie mówić o Kościele Katolickim, to jednak w porównaniu do kościołów Prawosławnych, tam coś się dzieje, są dysputy, teologowie się spierają, no i KK nie jest tak bardzo skompromitowany współpracą z władzą.