Głębocki: Aktualne są słowa „trzymać Rosjan z dala, Amerykanów mieć na miejscu, a Niemcom [współpracującym z Rosją], nie pozwolić na dominację w Europie”
Ankieta Arcanów
Niepodległość Jutra
Z okazji 100-letniej rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości „Arcana” pragną dokonać przeglądu najważniejszych warunków politycznych, gospodarczych i społeczno-kulturalnych, jakie Polacy muszą spełnić obecnie i w bliskiej przyszłości, aby obecną suwerenność polskiego państwa utrwalić i przekazać w spadku następnym pokoleniom.
Wybraliśmy 21 dziedzin, obszarów, na których we współczesnych warunkach wspierają się filary suwerenności Polski. I zapytaliśmy naszych autorów oraz wybitnych specjalistów o to, jakie zadania muszą zostać wykonane w imię Niepodległości Jutra, na tych obszarach, w ramach długofalowych działań władzy publicznej, sił politycznych oraz propaństwowych liderów i elit.
Poniżej publikujemy część odpowiedzi dra hab. Henryka Głębockiego.
Polityka zagraniczna wobec Rosji i stosunki polsko-rosyjskie
Henryk Głębocki
Stan relacji polsko-rosyjskich, jak widzieliśmy to w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, zależy nie od Warszawy, ale Moskwy, która już nieraz w imię realizacji swych interesów potrafiła z dnia na dzień przechodzić od wrogości do ocieplenia. Ważniejsze są tu więc długofalowe interesy i tendencje, a nie taktyczne posunięcia. Konieczne jest ich postrzeganie na tle globalnej gry interesów.
„Dojrzały putinizm” w Rosji przedstawiany jest nieraz jako zakładnik własnej narracji, stworzonej przez adeptów laboratoriów dezinformacji KGB, w celu legitymizacji zdobytej władzy. Jednak nie tylko dlatego Putin i jego ekipa gotowa była do użycia wszelkich środków, łącznie z wojną, dla utrzymania „bliskiej zagranicy” w orbicie swych wpływów lub przynajmniej zablokowania jej integracji ze strukturami zachodnimi. „Dojrzały putinizm” w Rosji przedstawiany jest nieraz jako zakładnik własnej narracji, stworzonej przez adeptów laboratoriów dezinformacji KGB, w celu legitymizacji zdobytej władzy
Zbudowany w Rosji system daje Rosjanom poczucie elementarnej wewnętrznej stabilizacji po epoce jelcynowskiej nowej „Wielkiej Smuty”. Odpowiada na ich resentymenty po utracie imperium, budząc dumę z powrotu do światowej gry. To właśnie, prócz ideologii będącej hybrydą tradycji sowieckich i carskich, połączonych neoimperialną frazeologią, zapewniło Putinowi autentyczne poparcia społeczne.
Stabilność tego systemu oparta została na gospodarce surowcowej. Stąd też pochodzą środki, którymi Moskwa dysponuje dla realizacji swych globalnych celów. Dla niezbędnej modernizacji tego sektora konieczne jest jednak znalezienie partnerów dysponujących wysokimi technologiami. Wybrane do tej roli zostały po raz kolejny Niemcy, zgodnie nie tylko z doświadczeniem gospodarza Kremla, byłego pułkownika KGB działającego na tym obszarze, ale i z geopolityczną tradycją sięgająca czasów Fryderyka Wielkiego, Bismarcka i Rapallo.
Towarzyszy temu nowa „wielka gra”, tym razem o kontrolę nad kurczącymi się zasobami energetycznymi i drogami ich transportu. Obejmuje ona obszar dawnych sowieckich republik, sięgając od Azji Środkowej z głównymi pokładami surowców energetycznych, przez Kaukaz jako geopolityczny korytarz ich eksportu, aż po Arktykę, z jej ukrytymi pod Oceanem Lodowatym ogromnymi zasobami.
Utrzymanie kontroli nad Ukrainą i nerwowa reakcja na perspektywę ograniczenia, jeśli nie utraty w niej wpływów, wynikała m.in. z tradycyjnego znaczenia tej byłej prowincji. Ukraina traktowana jest nie tylko jako geopolityczny korytarz na Zachód, ale i jako rezerwuar demograficzny wobec pogłębiającej się coraz bardziej depopulacji Rosji. Kontrola nad byłymi peryferiami jest też warunkiem zachowania odpowiedniego potencjału w celu niezbędnej dla Rosji współpracy ekonomicznej z Europą, ale na rosyjskich warunkach. Ukraina traktowana jest nie tylko jako geopolityczny korytarz na Zachód, ale i jako rezerwuar demograficzny wobec pogłębiającej się coraz bardziej depopulacji Rosji
Dla zahamowania integracji byłych prowincji ze strukturami Zachodu Rosja przeniosła do Europy Wschodniej wypróbowane wcześniej na Kaukazie i w Azji Środkowej metody „zarządzania przez konflikt” za pomocą tworzonych „para-państw”, zamieniając Wschodnią Ukrainę we współczesne Dzikie Pola Europy.
Obserwowana po aneksji Krymu ekspansywność Rosji w wymiarze światowym, od nasilonej aktywności wojskowej i agresywnej propagandy przez ingerencję w demokratyczne wybory, oplatanie Europy projektami transportu surowców, aż po konflikt w Syrii dowodzą stałych globalnych ambicji Rosji.
Zmiana włodarza Kremla czy jego ekipy może wyjść raczej z wewnątrz samego systemu niż ze strony społeczeństwa odczuwającego trudności ekonomiczne. Liczy się z tym sam Putin dyscyplinując nieraz brutalnie swoje zaplecze. Jednak kierunek polityczny, jaki nadał on Rosji, na razie wydaje się być trwały. Po jego epoce pozostaną rozbudzone instynkty neoimperialne, które podtrzymać mogą obecny model nie tylko autorytarnej, ale i ekspansywnej władzy albo też wykreować pod hasłami rosyjskiego nacjonalizmu nowy układ. Powrócić on może jednak znów do rozwiązywania problemów wewnętrznych przez przekierowanie ich na zewnętrzną ekspansję.
To wszystko wskazuje na zasadniczą sprzeczność interesów Polski i Rosji w najbliższym czasie, szczególnie wobec prób re-imperializacji przestrzeni wschodniej Europy.
Dopiero odległa przyszłość może to zmienić, szczególnie stopniowe słabnięcie Rosji, zwłaszcza pod wpływem niekorzystnych zmian demograficznych. Być może kiedyś Federacja Rosyjska stanie się dla Europy ważnym buforem przed ekspansją rosnącego wciąż w siłę chińskiego smoka.
Na razie jednak, na początku wieku XXI, odtworzyły się schematy geopolityki i utrwalonych historycznie kierunków ekspansji Rosji. Polska z perspektywy Moskwy znów wróciła na swe tradycyjne miejsce. Jeśli nie może być rosyjskim pomostem do Europy, staje się przeszkodą, „przepierzeniem” do zburzenia lub bastionem Zachodu. Wszystko to stawia Polskę, ale i cały region Europy Wschodniej oraz Środkowej w niezwykle trudnej sytuacji. To wszystko wskazuje na zasadniczą sprzeczność interesów Polski i Rosji w najbliższym czasie
Co może zrobić Polska? Na myśl przychodzi zasada, wyrażona przez pierwszego sekretarza generalnego NATO lorda Hastingsa Lionela Ismaya, która pozwoliła ocalić Europę Zachodnią przed jej „finlandyzacją” w okresie „wielkiej zimnej wojny”. Niestety, chyba znów pasuje do sytuacji przynajmniej naszego regionu w obecnej „małej zimnej wojnie”: „Keeping Russians out, the Americans in and the Germans down”, tj. trzymać Rosjan z dala, Amerykanów mieć na miejscu, a Niemcom współpracującym z Rosją, nie pozwolić na dominację w Europie.
Tylko jak to zrobić? Polityka zagraniczna poprzedniej ekipy całkowicie zrywała z wywodzącym się z polskiej tradycji niepodległościowej kursem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Polegała w praktyce na doczepieniu się do rydwanu Niemiec i faktycznie sterowanej przez nie UE. Polska z przeszkody w stosunkach Europy, głównie Niemiec, z Rosją, miała stać się dla nich pomostem i notariuszem poświadczającym wysoką jakość putinowskiej „suwerennej demokracji” oraz projektu „Europy od Lizbony do Władywostoku”. Przyjęcie tej roli przez kraj mający tak dramatyczne doświadczenia w relacjach zarówno z Rosją, jak Niemcami miało być dla całego świata najlepszym certyfikatem moralności tworzącego się ekonomicznego i politycznego sojuszu. Polska z perspektywy Moskwy znów wróciła na swe tradycyjne miejsce. Jeśli nie może być rosyjskim pomostem do Europy, staje się przeszkodą, „przepierzeniem” do zburzenia lub bastionem Zachodu
Polityka ta pokazała swą bezradność po zdjęciu masek przez aktorów ówczesnej gry, po agresji na Ukrainie i wobec pokrętnej postawy Berlina. Zupełnie skompromitowało ją potraktowanie katastrofy smoleńskiej i pseudo-śledztwa w tej sprawie.
Odpowiedzią rządu „dobrej zmiany” mocno akcentującego zasadę suwerenności stało się poszukiwanie bliższej współpracy z jedynym realnym partnerem dla polskiego bezpieczeństwa, jakim są Stany Zjednoczone, szczególnie wobec niekonsekwentnej polityki UE i jej głównych graczy.
Wyrazem powolnej zmiany myślenia w kwestii wspólnego bezpieczeństwa stał się szczyt NATO w Warszawie w 2016 r. i pojawienie się oddziałów amerykańskich. Była to istotna korekta porozumień zawartych z Rosją przy wprowadzaniu naszego regionu do NATO, w odpowiedzi na aneksję Krymu. Jednak w sprawie obecności amerykańskiej bazy w Polsce, której symbolem stało się hasło „Fort Trump”, toczy się wciąż gra. Dawałaby ona gwarancje realnego bezpieczeństwa nie tylko Polsce, ale i całemu regionowi.
Uświadomienie sobie zagrożenia neoimperialną polityką Moskwy stwarza rodzaj „window of opportunity” dla Polski i krajów regionu, dotąd de facto pozbawionych osłony infrastruktury NATO.
Oczywiście, czyni to Polskę jeszcze bardziej państwem frontowym NATO. Polska jednak już wcześniej była przedstawiana w rosyjskich mediach i propagandzie, zgodnie z utrwalonym historycznie schematem, jako forpoczta Zachodu, kiedyś jako „pies łańcuchowy Ententy”, obecnie Ameryki. Pamiętajmy też, że w ramach powtarzanych co kilka lat manewrów „Zachód” Rosji i Białorusi ćwiczony był atak nuklearny na Warszawie, nie mówiąc o nagromadzeniu śmiercionośnej broni w Obwodzie Kalinigradzkim.
Kluczowym elementem starań o realne utrwalenie polskiej suwerenności jest niewątpliwie negocjowanie zakresu i kształtu współpracy militarnej z Amerykanami. Nie tylko wobec niebezpiecznej sytuacji na Wschodzie, ale także w obliczu coraz większego, pogłębianego przez działania Rosji chaosu w Europie. Dojść do tego mogą kolejne konflikty o politykę imigracyjną, forsowanie niemieckich koncepcji federalizacji Europy, a w odpowiedzi prawdopodobne wzmocnienia partii finansowanych przez Putina lub mu sprzyjających.
Szersze podstawy dla umocnienia bezpieczeństwa oraz bliższej współpracy z USA tworzy projekt Trójmorza, wyrastający z najlepszych tradycji polskiej geopolityki, poszukiwania sojuszu z narodami mającymi historyczne doświadczenie imperialnej przemocy. Zagrożeniem dla tych planów w przyszłości może być nieraz już obserwowana zmiana kursu politycznego Waszyngtonu pod wpływem wymiany prezydenckiej administracji czy kolejnego „resetu” w stosunkach USA z Rosją. Równie niepokojące jest specyficzne podejście do polityki zagranicznej obecnego gospodarza Białego Domu. Ameryka zaangażowana w innych regionach świata, na Bliskim Wschodzie i w Syrii, staje na dodatek wobec coraz wyraźniejszej rywalizacji z Chinami, dotąd zbrojonymi i zaopatrywanymi w energię przez Moskwę, dla zrównoważenia amerykańskiej hegemonii. Na tych wszystkich frontach globalnej polityki Rosja Putina pojawia się jako rywal, ale też wciąż jako potencjalny partner, prowadząc rodzaj brutalnej licytacji.
Warunkiem tego, by Polska nie stała się jedynie kartą w tej licytacji, jest uzyskanie realnych gwarancji bezpieczeństwa. Zależy to w dużej mierze od kształtu nieznanych nam bliżej negocjacji na temat charakteru amerykańskiej obecności militarnej. Wobec oficjalnie wyrażanej przez polską stronę woli stworzenia trwałych baz pojawiają się podobno wysuwane przez administrację waszyngtońską propozycje jedynie wzmocnienia amerykańskiego kontyngentu. Dobrze pokazuje to niebezpieczną, ale istniejącą tendencję, z której istnienia musimy zdawać sobie sprawę.
Podobnie jak z możliwości rozgrywania oparcia polskiego bezpieczeństwa na pomocy amerykańskiej, nie tylko przez wpływowe lobby w USA, ale i Moskwę dla skompromitowania samej idei sojuszu polsko-amerykańskiego.
Ważnym, choć odrębnym tematem w stosunkach Polski z Rosją pozostaną nasze relacje nie tylko z zagrożoną agresją, lecz oglądającą się na Europę i Niemcy Ukrainą, jak i z Białorusią, wobec której co jakiś czas pojawiają się półgębkiem powtarzane projekty zupełnego jej wchłonięcia przez Rosję. Wzmocnienie amerykańskiej obecności w regionie może zmienić także i tutaj układ sił, osłabiając wpływy interesów niemiecko-rosyjskich. Wzmocnienie amerykańskiej obecności w regionie może zmienić także i tutaj układ sił, osłabiając wpływy interesów niemiecko-rosyjskich
Pomimo tragicznych kart historii w naszych relacjach, szczególnie z Ukrainą, umocnienie niepodległości Polski zależy od racjonalnej, ale też zgodnej z naszymi tradycjami polityki wspierania suwerenności nie tylko naszych najbliższych sąsiadów, ale i innych krajów, które uwolniły się spod sowieckiej dominacji i nie chcą znów utracić swej suwerenności.
Cały tekst oraz odpowiedzi innych respondentów ankiety Arcanów zostały opublikowane w nr 143 Dwumiesięcznika ARCANA.