Czarnyszewicza obraz Polski pięknej
„W głuszy bezkresnych, zaberezyńskich lasów” trudno się nie zakochać. Już od pierwszego akapitu powieść Floriana Czarnyszewicza porywa Czytelnika, a barwnie przedstawiony klimat dawnych Kresów Wschodnich długo tkwi w świadomości i nieraz powraca w myślach. „Nadberezyńcy” to piękna opowieść o istocie polskości, prostym bohaterstwie i magicznych Kresach.
Czarnyszewicza powieści i... praca w rzeźni
Autor powieści „Nadberezyńcy” urodził się na ziemiach dzisiejszej Białorusi. Wywodził się z warstwy społecznej, którą później opisywał w swoich książkach – zagrodowej szlachty.
Po wojnie polsko-bolszewickiej zamieszkał na kilka lat w Wilnie, aby ostatecznie wyemigrować do Argentyny. I to właśnie tam, ciężko pracując (także w rzeźni) pisał swoje powieści. Idealizował w nich Polaków mieszkających na Kresach. Idealizował w najlepszym tego słowa znaczeniu, bo jednocześnie we wszystkich, prawie, omówieniach twórczości Czarnyszewicza podkreślano wartość dokumentalną jego prozy. O talencie Autora dobitnie świadczy fakt, że w niesprzyjających, emigracyjnych warunkach stworzył dzieła, które szczerze polecali ludzie, zdawałoby się, z innych światów: Czesław Miłosz i Jędrzej Giertych. To pokazuje, że świetnej literatury nie dotyczą podziały polityczne.
„Język słowotwórczy, dźwięczny, półbiałoruski”
Tymi słowami Józef Czapski zachwalał powieść Czarnyszewicza w liście do Jerzego Stempowskiego i trudno chyba w zwięzłej formie lepiej oddać piękno stylu, którym posługuje się autor „Nadberezyńców”.
Od pierwszych stron zanurzamy się w rzeczywistość kreowaną przez Czarnyszewicza, a jest ona tak sugestywnie zarysowana, że od powieści trudno się oderwać. Całą książkę, która utrzymuje wysoki poziom przez ponad 600 stron, czyta się jednym tchem.
Idealizacja kresowych Polaków świetnie współgra z bogatym, często trafnie archaizującym stylem.
Prawdziwą przyjemność sprawiają także częste „białorusizmy”, dzięki którym język powieści nabiera wschodniego posmaku, a co za tym idzie – autentyzmu. Dzięki opracowaniu książki (każdy taki „białorusizm” został wyjaśniony w przypisie) nie będą one problemem nawet dla tych czytelników, którzy nie znają języka białoruskiego czy rosyjskiego.
Powieść rycerska i prawdziwie polska
Akcja „Nadberezyńców” toczy się w latach 1911-1920. To przełomowy czas dla mieszkańców wschodniej Białorusi. Na tle wielkich wydarzeń tamtych lat – I wojny światowej, upadku caratu, rewolucji i propagandy bolszewickiej „zarazy bezbożej” i okupacji niemieckiej – poznajemy rodzinę Bałaszewiczów mieszkającą w Smolarni, polskim przysiółku. Najważniejszą troską tych dzielnych ludzi jest odradzająca się Polska. Tak długo tępiona przez zaborcę polska tożsamość narodowa rodzi się na nowo nawet wśród całkiem zrusyfikowanych Polaków. Kresowiacy budują nowe kościoły, zakładają szkoły i garną się do wojsk polskich. Te wszystkie działania świadczą o niegasnącej potrzebie odnowy polskości.
Pomimo wszystkich przeciwieństw Nadberezyńcy są bardzo przywiązani do wiary katolickiej. Otwarcie nowego kościoła w okresie okupacji niemieckiej to wielkie przeżycie dla Polaków – ten kościół jest dla nich także najważniejszym symbolem tożsamości narodowej.
„Tu odwrócił się do ołtarza, ukląkł i zaintonował Litanie Loretańskie. Kto był tylko w tłumie, przyłączył się z całą mocą swych piersi do wtóru. Nie tylko kaplica, ale nawet budynki stojące w pobliżu, zatrzęsły się od kilkutysięcznych wołań. Nie był to śpiew zwykły uroczystościom, gdzie człowiek słyszy nutę przeważnie tęskną, czuje zeń jakąś radość w sercu i natchnienie błogie; tu było łkanie żałosne i lament rozpaczliwy, wstrząsający duszą. Oto tyle już czasu od owej uroczystości upłynęło, a jednak, gdy tylko usłyszę gdzieś śpiew litanii, albo samą jej nutę, w rozmyśleniu tęsknym o ziemicy rodzinnej przypomnę sobie, to zawsze jakby widzę zgromadzonych braci, jakby słyszę ich błaganie i za każdym razem łzy mi w oczach stają. Jak Boga kocham!” Czarnyszewicz był świadkiem tamtych czasów, a losy swoich bohaterów kreował na podobieństwo własnych.
„Nadberezyńcy” to powieść rycerska, także pod względem wartkiej akcji. Piękne opisy przyrody są przeplatają się z emocjonującymi scenami potyczek i starć prowadzonych przez mieszkańców Smolarni. Wielka polityka widziana przez małe okna przeplata się z wesołymi festynami, formowanie legionów z miłostkami. Takie spojrzenie – z perspektywy „zwyczajnych” ludzi – wciąga i nadaje powieści dokumentalny charakter.
Lektura „Nadberezyńców” to nie tylko prawdziwa przyjemność estetyczna. To także mocna odtrutka na dzisiejszą, postmodernistyczną literaturę, w której brak jasnych granic między dobrem i złem. Odtrutka w najlepszym, iście „sienkiewiczowskim” stylu.
Adam Zechenter
właśnie czytam, jestem w połowie i nie chcę by to czytanie kiedykolwiek się skończyło! Coś wspaniałego!
Cudowną książka. Czytając "Nadberezyńców" człowiek na nowo uczy się kochać Polskę. Wieksza miłość do Ojczyzny wzrasta w sercu, gdy uswiadomimy sobie poświęcenie i przywiązanie do Ojczyzny naszych Braci z Kresów, którzy za swoje oddanie polskości zapłacili w latach 30. najwyższą cenę życia swojego i swoich najbliższych. Cześć ich pamięci i cześć pamięci Autora tej epopei - Floriana Czarnyszewicza za to, że ocalił dla następnych pokoleń Polaków pamięć o bohaterach znad Berezyny.