Czarnyszewicza obraz Polski pięknej

„W głuszy bezkresnych, zaberezyńskich lasów” trudno się nie zakochać. Już od pierwszego akapitu powieść Floriana Czarnyszewicza porywa Czytelnika, a barwnie przedstawiony klimat dawnych Kresów Wschodnich długo tkwi w świadomości i nieraz powraca w myślach. „Nadberezyńcy” to piękna opowieść o istocie polskości, prostym bohaterstwie i magicznych Kresach.

19.03.2011 10:05

Czarnyszewicza powieści i... praca w rzeźni

Autor powieści „Nadberezyńcy” urodził się na ziemiach dzisiejszej Białorusi. Wywodził się z warstwy społecznej, którą później opisywał w swoich książkach – zagrodowej szlachty.

Po wojnie polsko-bolszewickiej zamieszkał na kilka lat w Wilnie, aby ostatecznie wyemigrować do Argentyny. I to właśnie tam, ciężko pracując (także w rzeźni) pisał swoje powieści. Idealizował w nich Polaków mieszkających na Kresach. Idealizował w najlepszym tego słowa znaczeniu, bo jednocześnie we wszystkich, prawie, omówieniach twórczości Czarnyszewicza podkreślano wartość dokumentalną jego prozy. O talencie Autora dobitnie świadczy fakt, że w niesprzyjających, emigracyjnych warunkach stworzył dzieła, które szczerze polecali ludzie, zdawałoby się, z innych światów: Czesław Miłosz i Jędrzej Giertych. To pokazuje, że świetnej literatury nie dotyczą podziały polityczne.

„Język słowotwórczy, dźwięczny, półbiałoruski”

Tymi słowami Józef Czapski zachwalał powieść Czarnyszewicza w liście do Jerzego Stempowskiego i trudno chyba w zwięzłej formie lepiej oddać piękno stylu, którym posługuje się autor „Nadberezyńców”.

Od pierwszych stron zanurzamy się w rzeczywistość kreowaną przez Czarnyszewicza, a jest ona tak sugestywnie zarysowana, że od powieści trudno się oderwać. Całą książkę, która utrzymuje wysoki poziom przez ponad 600 stron, czyta się jednym tchem.

Idealizacja kresowych Polaków świetnie współgra z bogatym, często trafnie archaizującym stylem.

Prawdziwą przyjemność sprawiają także częste „białorusizmy”, dzięki którym język powieści nabiera wschodniego posmaku, a co za tym idzie – autentyzmu. Dzięki opracowaniu książki (każdy taki „białorusizm” został wyjaśniony w przypisie) nie będą one problemem nawet dla tych czytelników, którzy nie znają języka białoruskiego czy rosyjskiego.

Powieść rycerska i prawdziwie polska

Akcja „Nadberezyńców” toczy się w latach 1911-1920. To przełomowy czas dla mieszkańców wschodniej Białorusi. Na tle wielkich wydarzeń tamtych lat – I wojny światowej, upadku caratu, rewolucji i propagandy bolszewickiej „zarazy bezbożej” i okupacji niemieckiej – poznajemy rodzinę Bałaszewiczów mieszkającą w Smolarni, polskim przysiółku. Najważniejszą troską tych dzielnych ludzi jest odradzająca się Polska. Tak długo tępiona przez zaborcę polska tożsamość narodowa rodzi się na nowo nawet wśród całkiem zrusyfikowanych Polaków. Kresowiacy budują nowe kościoły, zakładają szkoły i garną się do wojsk polskich. Te wszystkie działania świadczą o niegasnącej potrzebie odnowy polskości.

Pomimo wszystkich przeciwieństw Nadberezyńcy są bardzo przywiązani do wiary katolickiej. Otwarcie nowego kościoła w okresie okupacji niemieckiej to wielkie przeżycie dla Polaków – ten kościół jest dla nich także najważniejszym symbolem tożsamości narodowej.

„Tu odwrócił się do ołtarza, ukląkł i zaintonował Litanie Loretańskie. Kto był tylko w tłumie, przyłączył się z całą mocą swych piersi do wtóru. Nie tylko kaplica, ale nawet budynki stojące w pobliżu, zatrzęsły się od kilkutysięcznych wołań. Nie był to śpiew zwykły uroczystościom, gdzie człowiek słyszy nutę przeważnie tęskną, czuje zeń jakąś radość w sercu i natchnienie błogie; tu było łkanie żałosne i lament rozpaczliwy, wstrząsający duszą. Oto tyle już czasu od owej uroczystości upłynęło, a jednak, gdy tylko usłyszę gdzieś śpiew litanii, albo samą jej nutę, w rozmyśleniu tęsknym o ziemicy rodzinnej przypomnę sobie, to zawsze jakby widzę zgromadzonych braci, jakby słyszę ich błaganie i za każdym razem łzy mi w oczach stają. Jak Boga kocham!” Czarnyszewicz był świadkiem tamtych czasów, a losy swoich bohaterów kreował na podobieństwo własnych.

„Nadberezyńcy” to powieść rycerska, także pod względem wartkiej akcji. Piękne opisy przyrody są przeplatają się z emocjonującymi scenami potyczek i starć prowadzonych przez mieszkańców Smolarni. Wielka polityka widziana przez małe okna przeplata się z wesołymi festynami, formowanie legionów z miłostkami. Takie spojrzenie – z perspektywy „zwyczajnych” ludzi – wciąga i nadaje powieści dokumentalny charakter.

Lektura „Nadberezyńców” to nie tylko prawdziwa przyjemność estetyczna. To także mocna odtrutka na dzisiejszą, postmodernistyczną literaturę, w której brak jasnych granic między dobrem i złem. Odtrutka w najlepszym, iście „sienkiewiczowskim” stylu.

Adam Zechenter


Ostatnie wiadomości z tego działu

Konserwatywne książki: Przebudzenie Polaków

Recenzje „Pism” Konińskiego i „Cienia Lucyfera” w miesięcznikach historycznych

Jak dorastało niechciane dziecko III RP?

Jak być dumnym z polskości

Komentarze (3)
Twój nick:
Kod z obrazka:


hołobla
24.06.2013 10:51
Dopiero zaczęłam czytać. Książka pisana jest tak, jak najlepsze książki, to znaczy, że czytając widzę te obrazy. Czyta się, jakby się oglądało film. Brakuje mi jednak tego, że jest zbyt mało mowy kresowej. Oni tam mówią za bardzo po polsku. Mój ojciec mieszkał też na białoruskiej wsi i mówi bogatszym słownictwem, na przykład na stronie 24 jest przypis:"Gołobla - dwa boczne dyszle połączone łukiem nad głową konia". Chodzi o wóz i zaprzęgniętego konia. Mój ojciec mówi, że u niego, na grodzieńszczyźnie, mówiło się nie "gołobla" tylko: "uhołobla", a ten łuk nad głową konia to się nazywał: "duga". Czytam już na 125 stronie. Wydanie z 2010 roku, niepodoba mi się, bo litery są za chude, książka za ciężka do trzymania. Dzięki Bogu "Wicik Żywica" mam wydanie z Buenos Aires z 1953, z wpisem autora. Aż szkoda ją będzie oddać do biblioteki.
Wujek Leon
23.12.2012 13:49

właśnie czytam, jestem w połowie i nie chcę by to czytanie kiedykolwiek się skończyło! Coś wspaniałego!

Hubert
23.12.2012 7:42

Cudowną książka. Czytając "Nadberezyńców" człowiek na nowo uczy się kochać Polskę. Wieksza miłość do Ojczyzny wzrasta w sercu, gdy uswiadomimy sobie poświęcenie i przywiązanie do Ojczyzny naszych Braci z Kresów, którzy za swoje oddanie polskości zapłacili w latach 30. najwyższą cenę życia swojego i swoich najbliższych. Cześć ich pamięci i cześć pamięci Autora tej epopei - Floriana Czarnyszewicza za to, że ocalił dla następnych pokoleń Polaków pamięć o bohaterach znad Berezyny.


Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Reklama

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.