ARCANA 127-128: Polska i Turcja okiem Adama Balcera

„Z nowym rokiem inaugurujemy też nową rubrykę, Europa narodów” – pisał we wstępnie do najnowszego numeru Dwumiesięcznika prof. Andrzej Waśko. Przegląd dziejów i tożsamości narodowych w Europie zaczęliśmy od Turcji, a Państwu proponujemy na początek artykuł Adama Balcera.
25.04.2016 22:27

Polska polityka zagraniczna powinna traktować relacje polsko-tureckie jako priorytetowe dla realizacji własnych interesów narodowych. Od kształtu tych relacji będzie bowiem zależeć pozycja Polski w Euro-Azji i Euro-Atlantyku. Niestety, świadomość znaczenia tego kraju dla Polski – choć coraz większa – jest wciąż zdecydowanie niewystarczająca. Wyzwaniem dla zmiany nastawienia są popularne w Polsce negatywne wyobrażenia dotyczące historii relacji polsko-tureckich, które wzmacnia rosnąca w siłę islamofobia.

Kiedy polscy politycy mówią, że Polska ma stać się krajem „poważnym, szanowanym i posiadającym własne zdanie” (minister Krzysztof Szczerski), w języku geopolityki oznacza to zapewne, że stać się ma mocarstwem regionalnym lub potęgą średniego kalibru („middle power”). Prawdopodobnie znakiem firmowym nowego porządku globalnego XXI wieku będą nie tylko Chiny czy Indie, ale właśnie wyłaniające się mocarstwa średniej wielkości – państwa podobne do Polski pod względem potencjału. Uzyskanie przez Polskę takiego statusu wymaga rozszerzenia horyzontów polskiej polityki zagranicznej, która musi wyjść poza dotychczasowe schematy myślenia. W nowej agendzie polskiej polityki zagranicznej jedno z najważniejszych miejsc powinna zająć Turcja jako potęga średniego kalibru zdecydowanie najbardziej powiązana z Polską. Turcja jest równocześnie istotnym graczem w obszarze poradzieckim posiadającym strategiczne znaczenie dla Polski lub w tych regionach, którym polska polityka zagraniczna będzie – chcąc, nie chcąc – poświęcać coraz więcej uwagi (Bliski Wschód, Bałkany). Turcja jest także jednym z najważniejszych mocarstw w świecie islamu, zaś sytuacja w jego ramach będzie miała niezwykle istotne znaczenie dla bezpieczeństwa Europy. Waga Turcji dla Polski wynika także z faktu, że jest ona jednym z najważniejszych członków NATO i kluczowym kandydatem do UE z rozwiniętymi i skomplikowanymi stosunkami z USA i Niemcami, zajmującymi centralne miejsce w polskiej polityce zagranicznej. Niestety, w naszym kraju świadomość znaczenia Turcji dla Polski pozostaje na relatywnie niskim poziomie. Wystarczy przywołać exposé ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, w styczniu 2016 roku prezentujące cele polityki zagranicznej rządu. Turcja pojawiła się tylko raz w kontekście unijnej odpowiedzi na kryzys migracyjny. Natomiast powinna pojawić się co najmniej w kilku wymiarach.

Rejs dokoła świata

Polska jako kraj posiadający podstawy, aby stać się potęgą średniej wielkości, nie może ograniczyć swojej aktywności do własnego podwórka (Europa Środkowa). Musi wypłynąć w „rejs dokoła świata”, angażując się na większą skalę poza Europą. Sukces tych starań będzie zależał od wykorzystania przez Polskę jej największych atutów w zmieniającym się porządku światowym, czyli statusu Polski jako jedynej w UE wyłaniającej się potęgi średniego kalibru. Do „globalnej klasy średniej” (mocarstwa regionalne) zalicza się już dziś kilkanaście państw, które, ze względu na istotne wpływy w strategicznych regionach świata, odgrywają rolę „języczka uwagi” w globalnych rozgrywkach. Oprócz Polski, wszystkie te państwa znajdują się poza Europą. Stąd wyjątkowa pozycja i rola Polski w ramach UE – potencjał do odgrywania roli pośrednika między Zachodem i państwami tego rodzaju. Wśród potęg średniej wielkości Turcja jest zdecydowanie najważniejszym krajem dla Polski, gdyż Polska z żadnym z tych państw nie ma tak bardzo rozwiniętych dwustronnych relacji politycznych, ekonomicznych i społecznych, jakie posiada z Turcją (patrz aneks). Te dwustronne związki stanowią solidną podstawę do intensyfikacji współpracy polsko-tureckich w kluczowych dla obu państw kwestiach i regionach świata.

Między Bugiem i Ałtajem

Z perspektywy Polski najważniejszymi regionami są Europa Wschodnia i basen Morza Czarnego. Agresywna polityka Rosji w tej części świata stanowi najpoważniejsze zagrożenie dla polskiego bezpieczeństwa. Polska jest także jednym z bardziej zaangażowanych ekonomicznie i militarnie (misja w Afganistanie) krajów euroatlantyckich w Azji Centralnej. Znaczenie tego regionu dla Polski aspirującej do odgrywania wobec Azji roli bramy do Europy będzie rosło ze względu na kluczową rolę tranzytową Azji Centralnej w handlu lądowym między Chinami a UE (projekt Nowego Jedwabnego Szlaku). W euroazjatyckim kontekście Turcja jako ważny gracz w tej przestrzeni jest jednym z kluczowych potencjalnych partnerów Polski. Unikalną okazję dla zacieśnienia współpracy polsko-tureckiej w krajach położonych od Bugu po Ałtaj stanowi zdecydowane pogorszenie się relacji między Turcją i Rosją. W efekcie Turcja zdecydowanie zintensyfikowała kooperację z Ukrainą, Gruzją czy Azerbejdżanem, zdając sobie sprawę, że ich niezależność i stabilność leżą w jej żywotnym interesie. Turcja posiada solidne karty do geopolitycznej rozgrywki w Eurazji. Turcja stanowi pomost łączący w ramach projektów energetycznych i komunikacyjnych kraje basenu Morza Czarnego i Kaspijskiego z UE. Turcja należy do najważniejszych partnerów ekonomicznych Gruzji, Azerbejdżanu i Turkmenistanu oraz istotnych partnerów Mołdawii, Ukrainy, Uzbekistanu, Tadżykistanu oraz Tatarstanu w Rosji (handel, inwestycje bezpośrednie, kontrakty budowlane). W Azji Centralnej udział procentowy Turcji w bilansach handlowych niektórych krajów jest nieznacznie mniejszy niż całej UE. Turcja jest także atrakcyjnym kierunkiem wyjazdów dla milionów mieszkańców basenu Morza Czarnego i Kaspijskiego, z których wielu połączonych jest z nią więziami etnicznymi, religijnymi czy kulturowymi głęboko zakorzenionymi w historii. Znaczna część mieszkańców Turcji pochodzi z Krymu czy Kaukazu. Dla Gruzji czy Azerbejdżanu Turcja jest po USA najważniejszym zachodnim partnerem w sferze bezpieczeństwa.

Transatlantycki łącznik

Głównymi gwarantami bezpieczeństwa Polski są NATO oraz szczególnie sojusz z USA. Także przez pryzmat bezpieczeństwa Polska powinna postrzegać Turcję jako istotnego partnera. Turcja jest bowiem jednym z najpotężniejszych członków NATO, który w odróżnieniu od większości państw członkowskich zwiększa, a nie zmniejsza, swój potencjał bojowy. Turcja jest także jednym z najważniejszych sojuszników USA na świecie. Wystarczy przypomnieć, że w latach 2011–2015 Turcja była trzecim nabywcą sprzętu amerykańskiego na świecie (blisko 7% całego eksportu amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego). W NATO nikt nie kupił więcej sprzętu amerykańskiego niż Turcja. Z drugiej strony relacje turecko-amerykańskie należy nazwać „szorstką męską przyjaźnią”, gdyż na Bliskim Wschodzie widać wyraźne różnice interesów między Waszyngtonem i Ankarą (kwestia kurdyjska w Syrii). Oczywiście, w przypadku zdecydowanego pogorszenia relacji amerykańsko-tureckich, czego nie można zupełnie wykluczyć, miejsce Polski jest przy USA. Jednak, do tego czasu Turcja powinna być w Warszawie postrzegana przede wszystkim jako członek nielicznej grupy europejskich członków NATO traktujących Rosję jako bardzo poważne zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa. Co więcej, w tej grupie państw Turcja jest obok Wielkiej Brytanii zdecydowanie najważniejszym graczem. Atrakcyjność Turcji dla Polski zwiększa fakt, że od dekady realizuje ona z sukcesami program modernizacji sił zbrojnych, który zakłada wzmocnienie potencjału krajowego przemysłu obronnego. Podobny program modernizacji zainaugurowała niedawno Polska.

Międzymorze i Bałkany

Projektem flagowym nowego rządu jest idea Międzymorza, zakładająca rozwój współpracy między krajami położonymi w trójkącie Adriatyk-Bałtyk-Morze Czarne (ABC) pomiędzy Rosją i Niemcami. Według jej zwolenników ta współpraca ma dotyczyć przede wszystkim członków UE, zaś jej kołem zamachowym powinna być Grupa Wyszehradzka. Natomiast Polska jako największy kraj w tym gronie jest predystynowana do odgrywania roli co najmniej promotora współpracy na osi Północ-Południe. W kontekście Międzymorza Turcja ponownie okazuje się być ważnym krajem dla Polski. Nie przypadkiem minister Szczerski zdefiniował obszar Międzymorza jako przestrzeń geopolityczną między Turcją i Szwecją. Ankara jest jednym z najważniejszych partnerów Bułgarii i Rumunii. Natomiast ta ostatnia jako największy kraj w Europie Środkowej po Polsce zajmuje centralne miejsce w koncepcji Międzymorza. Miękkim podbrzuszem Międzymorza są Bałkany, w których Rosja ma największe wpływy poza obszarem poradzieckim oparte na szczerej sympatii większości mieszkańców. Największe wyzwanie dla rosyjskiego oddziaływania w tej części Europy stanowią miejscowi muzułmanie, którzy darzą Rosję zdecydowaną niechęcią i są pod protekcją Turcji.

Bliski Wschód – euroazjatyckie Bałkany

Zamachy terrorystyczne w Paryżu, wojna w Syrii czy kryzys migracyjny potwierdzają, że dla NATO i UE, których dobra kondycja leży w żywotnym interesie Polski, niezwykle ważna jest sytuacja na Bliskim Wschodzie. Jeśli Polska chce być liczącym się graczem w NATO i UE nie może pozostawać bierna wobec wyzwań pochodzących z tamtej części świata. Postawa dystansowania się od Południowego Sąsiedztwa jest przepisem na samo-marginalizację i izolację Polski. Kwestie bliskowschodnie nie są dla Polski odległymi i egzotycznymi tematami. Kryzys uchodźców prowadzący do wprowadzenia kontroli granicznych wewnątrz UE, radykalny spadek cen ropy wspierany przez Saudów czy zamachy na polskich turystów w Tunezji dowodzą jednoznacznie, że niestabilność na Bliskim Wschodzie dotyczy bezpośrednio każdego Polaka. Z drugiej strony rosnąca w szybkim tempie – już dzisiaj całkiem spora – wymiana handlowa Polski z tym regionem i perspektywa importu surowców z krajów arabskich oznacza, że ma on także rosnące znaczenie dla polskiej gospodarki. Polska stara się oddzielać Wschód od Południa. Jednak interwencja Rosji w Syrii pokazuje, że takie podejście staje się anachroniczne. Polska powinna patrzeć na Eurazję jako pewną całość, dostrzegając istnienie naczyń połączonych między krajami byłego ZSRR i Bliskim Wschodem. W efekcie także myślenie w kategoriach wschodniej flanki NATO nie powinno ograniczać się do państw Międzymorza. Rosja prowadzi przecież geopolityczną konfrontację z NATO od Arktyki po Aleppo.

Bez współpracy z Turcją lub w przypadku jej destabilizacji poradzenie sobie przez Zachód z bliskowschodnimi problemami będzie zdecydowanie trudniejsze. Jednak stabilność Turcji nie może być traktowana jako pewnik. Turcja jest krajem głęboko spolaryzowanym i rządzonym przez elitę coraz bardziej autorytarną, która napotyka na silny opór połowy społeczeństwa. Piętą Achillesową jest trwający z przerwami od ponad 30 lat konflikt z kurdyjskimi partyzantami. Perspektywa jego przerodzenia się w pełnowymiarową wojnę domową nie była nigdy większa niż dotychczas. W ramach szerokiego horyzontu polityki zagranicznej Polska musi zastanowić się, jakie nieobliczalne konsekwencje dla NATO, UE i basenu Morza Czarnego miałby taki scenariusz.

Niemiecka Turcja

Polska powinna także dostrzec Turcję nie tylko na Wschodzie i Południu, ale także na Zachodzie – przede wszystkim w Niemczech. Blisko 4% mieszkańców Niemiec stanowią osoby pochodzenia tureckiego. Od kilku lat następuje radykalny wzrost ich obecności w życiu publicznym na najróżniejszych stanowiskach politycznych. Ten proces powinien być postrzegany jako szansa dla Polski. Politycy pochodzenia tureckiego w Niemczech są bowiem znacznie częściej niż niemiecki mainstream polityczny pozbawieni sentymentów lub powiązań biznesowych z Rosją. Na przykład, proporcjonalnie najwięcej polityków o korzeniach muzułmańskich jest w partii Zielonych, które to ugrupowanie ma najbardziej krytyczne podejście do Rosji ze względu na swoje wyczulenie na prawa człowieka. Jego wejście po następnych wyborach w koalicję z CDU byłoby optymalnym scenariuszem dla Polski. Z drugiej strony w przypadku powstania koalicji Zielonych z SPD i Die Linke, ta pierwsza formacja, która prawdopodobnie kierowałby MSZ jak w czasach koalicji (1998–2005), mogłaby wpływać moderująco na politykę zagraniczną Niemiec w sytuacji zbyt prorosyjskiego stanowiska lewicowych partnerów koalicyjnych. Dla zrozumienia postawy Zielonych ważny jest także kontekst kulturowy. Cem Ozdemir, lider Zielonych, wymieniany od lat jako poważny kandydat na szefa MSZ, wywodzi się z Kaukazu (Czerkiesja), na którym Rosja dokonała niejednego aktu ludobójstwa na miejscowych muzułmanach. Nie przypadkiem Ozdemir napisał wstęp do pierwszej w Niemczech monografii na temat aktu ludobójstwa na Czerkiesach, którego 150. rocznicę obchodzono w 2014 r.

Cień przedmurza

Właśnie kwestia pamięci historycznej i tożsamości mogą okazać się najpoważniejszymi wyzwaniami dla zacieśnienia relacji polsko-tureckich. Polska elita rządząca dąży do budowy tożsamości Polski, której jednym z ważnym elementów ma być mit przedmurza chrześcijaństwa. Tę tendencję wzmacnia bardzo wyraźny wzrost islamofobii w polskim społeczeństwie wywołany przez kryzys migracyjny i zamachy terrorystyczne we Francji. W Polsce dominuje dzisiaj bardzo uproszczony obraz muzułmanów jako odwiecznych oprawców rzekomo zawsze niewinnych chrześcijan. Nie pasuje do niego doświadczenie historyczne Turków i spokrewnionych z nimi muzułmańskich narodów Kaukazu, którzy nieraz byli ofiarą rosyjskiego imperializmu. Polska twierdzi, że jest ekspertem w sprawach Wschodu, jednak wiedza na temat zbrodni carskiej, sowieckiej i poradzieckiej Rosji na muzułmańskich ludach turkijskich i kaukaskich w bardzo ograniczonym zakresie jest przedmiotem zainteresowania polskiej historiografii i politologii. Prezydent Duda zapowiedział ofensywną politykę historyczną w kraju i za granicą promującą wizję Polski, która ocaliła cywilizację europejską pod Wiedniem w 1683 r. i ponownie w 1920 r. podczas Bitwy Warszawskiej. W efekcie Turcja osmańska jest pośrednio utożsamiona przez prezydenta z Rosją bolszewicką. Bernard Lewis, znawca islamu, którego nie można oskarżyć o islamofilię, przestrzegał przed stosowaniem tak prostych analogii. Jak słusznie zauważył, większa tolerancja panowała wówczas po stronie tureckiej. „Uciekinierzy, ci którzy zgodni z wciąż żywą wypowiedzią Lenina o «głosowaniu nogami», kierowali się z zachodu na wschód, a nie tak jak za naszych czasów, ze wschodu na zachód”. W XVII w. wśród uchodźców znajdujących schronienie pod panowaniem osmańskim byli także polscy protestanci wygnani z Polski.

O budowie tożsamości w oparciu o wizję Polski jako przedmurza chrześcijaństwa, świadczy także nominacja do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej dla Alessandro Leone, producenta nakręconego za olbrzymie pieniądze, bardzo kiepskiego filmu Bitwa pod Wiedniem. Według jego twórców Sobieski uratował Europę przed islamizacją, zaś tematyka filmu odnosi się do aktualnej sytuacji naszego kontynentu. Niestety, wielu Polaków wierzy święcie w mit ocalenia Europy przed islamską nawałą przez Sobieskiego, nie zastanawiając się nad negatywnymi konsekwencjami jego kultywowania dla polskiej tożsamości. W rzeczywistości bitwa pod Wiedniem była łabędzim śpiewem osmańskiej Turcji, której maksimum ekspansji generalnie stanowiła Austria. Wizerunek Sobieskiego w dyskursie prawicowym jest bardzo uproszczony. Sobieski był nie tylko pogromcą Turków spod Wiednia czy Chocimia, ale także fundatorem wiosek muzułmańskich Tatarów, miłośnikiem kultury tatarskiej i osmańskiej, znającym język turecki na poziomie komunikatywnym (co wśród monarchów stanowiło wyjątkową sytuację w ówczesnej Europie). W jego armii przeciw Turkom walczyli muzułmańscy Tatarzy (część, która przeszła na stronę Turcji uzyskała od niego amnestię). Sobieski budował także sojusze przeciw osmańskiej Turcji z innymi muzułmanami (Persja). Co więcej, starał się także bezskutecznie o sojusz z Turcją przeciw Rosji, będąc gotowym zaakceptować zamianę jednego z kościołów w Kamieńcu Podolskim na meczet. Był w pełni świadomy, że Węgrom żyje się lepiej pod panowaniem osmańskim niż habsburskim. Natomiast Turków był w stanie opisać jako rycerskich przeciwników.

Pomost wobec świata islamu turkijskiego

Stylizując się na przedmurze chrześcijaństwa, Polska odcina się od bardzo istotnej części swojej historii i kultywuje mit, który ma wątpliwe umocowanie w jej dziejach. W Europie znajdziemy wiele państw mających znacznie mocniejsze podstawy do aspirowania do tej roli. Nasze wojny z Turkami i Tatarami nigdy nie były tak długie, niszczące i przełomowe dla Polski, jak konflikty z Rosją czy Szwecją, w których naszym głównym sojusznikiem był niemal zawsze... muzułmański tatarski Chanat Krymski, lennik osmańskiej Turcji. Sarmatyzmu (najbardziej polskiego i oryginalnego nurtu w naszej kulturze, sprowadzanego dziś niesłusznie wyłącznie do kontrreformacyjnego katolicyzmu) nie można sobie wyobrazić bez intensywnych kontaktów z muzułmańskim Orientem. Ten ostatni nierzadko był tuż obok, gdyż Polska stała się krajem wyjątkowym w kręgu kultury zachodniej jako ojczyzna tatarskiej, muzułmańskiej mniejszości. Nie przypadkiem Polska była pierwszym krajem, który w XVI wieku podpisał z osmańską Turcją bezprecedensowy traktat o przyjaźni. Natomiast od XIX w. Polacy mieli wielki wkład w modernizację muzułmańskich ludów turkijskich, od Turków po Kazachów.

Zamiast dziedzictwa kolonialnego Polska może pochwalić się ideą prometejską, czyli wsparcia walki o niepodległość wyznawców islamu z Kaukazu, Powołża czy Azji Centralnej, szczególnie silnie powiązanych z Turcją. Rządząca Polską elita i olbrzymia większość społeczeństwa nie wie na ten temat nic, lub prawie nic. Wizja Polski jako przedmurza musi nas poróżnić z Turcją, gdyż wojny Polaków z muzułmanami były konfliktami z Turkami i spokrewnionymi z nimi Tatarami, które toczyli… ponad 300 lat temu (sic!). Prawo i Sprawiedliwość szczególnie dużo mówi o dumie narodowej, której źródłem ma być piękna historia Polski. Niestety, tradycje i postacie historyczne związane z relacjami Polski ze światem islamu turkijskiego, które mogłyby być dla Polaków powodem do dumy w skali światowej i przy okazji pomostem wobec Turcji, są dla PiS jak terra incognita lub temat tabu podważający biało-czarną wizję świata.

ANEKS

Polsko-turecka współpraca bilateralna

W 2009 r. premier Turcji odwiedził po raz pierwszy w historii Polskę. Podczas tej wizyty podpisano deklarację o strategicznym partnerstwie, zakładającą współpracę w sferze gospodarki, energetyki i bezpieczeństwa, dwustronną i wielostronną. W latach 2010–2011 Turcję odwiedzili polski premier i szef MSZ, zaś Polskę prezydent Turcji. Bardzo dobrą okazję do zacieśnienia relacji stanowiły rocznice obchodzone w 2013 r. (90-lecie nawiązania stosunków między II RP i Republiką Turcji) oraz w 2014 r. (600-lecie ustanowienia relacji dyplomatycznych między Królestwem Polski i Imperium Osmańskim). W tym kontekście Polskę odwiedził dwukrotnie premier Turcji i dwukrotnie szef MSZ. Polska zrewanżowała się niemal równie częstymi wizytami (prezydent, wicepremier, szef MSZ).

Turcja odgrywa także istotną rolę w wymiarze polskiej „miękkiej siły”, szczególnie w sektorze edukacyjnym. W ostatnich latach Polska stała się popularnym kierunkiem wyjazdów na studia tureckich studentów. W roku akademickim 2014/2015 studiowało w Polsce w pełnym wymiarze więcej Turków niż Niemców czy Rosjan. W Polsce działa turecki uniwersytet, jedna z lepszych prywatnych wyższych uczelni. Polska stała się najbardziej popularnym krajem dla tureckich studentów wyjeżdżających w ramach programu Erasmus do UE. Korzystając z niego, co roku przyjeżdża do Polski kilka tysięcy Turków.

Polska słusznie uznała Turcję kilka lat temu za jeden z siedmiu perspektywicznych rynków pozaeuropejskich.W polskim handlu Turcja ma zbliżone znaczenie jak Austria. Udział Turcji w polskim bilansie handlowym zbliża się do 2%. Polska ma mniejszą wymianę handlową z szesnastoma krajami UE niż z Turcją. Poza UE istotniejszymi rynkami dla polskich eksporterów od Turcji są tylko Rosja i Stany Zjednoczone. Polski eksport do Turcji jest znacznie większy niż do Chin (licząc z Hong Kongiem). Polska jest po Rumunii drugim rynkiem w UE dla tureckich firm budowlanych. W 2015 r. turecka firma zakończyła we współpracy z polskim i włoskim partnerem budowę drugiej linii metra w Warszawie. Ostatnio ta firma wygrała przetargi na rozbudowę drugiej nitki metra oraz południowej obwodnicy Warszawy. Według danych NBP skumulowane polskie inwestycje poza Europą do końca 2014 r. trafiły przede wszystkim do USA.

Turcja zajęła ex aequo z Indiami drugie miejsce na liście rynków pozaeuropejskich (blisko 260 milionów USD). Zarazem Polska jest uznawana przez władze tureckie od lat za rynek strategiczny. Taki status ma tylko zajrzyjdoksiegarni_120_test_12017 państw na świecie. W UE taki status oprócz Polski Turcja przyznała niedawno jedynie Rumunii. Na takie traktowanie Polska z pewnością nie może liczyć ze strony największych pozaeuropejskich gospodarek światowych (Chiny, Indie). Polska nie ma szans, żeby być dla Turcji równie ważnym partnerem handlowym jak największe unijne gospodarki. Jednak Polska posiada potencjał, żeby zająć szóste miejsce wśród partnerów handlowych Turcji z UE. Dziś Polska zajmuje miejsce dziewiąte, ale wymiana polsko-turecka jest nieznacznie mniejsza niż Turcji z Holandią, Belgią i Rumunią.

 

Tekst zotał opublikowany w 127-128 numerze Dwumiesięcznika ARCANA – zobacz TUTAJ

 


Ostatnie wiadomości z tego działu

Dzwoni Macierewicz do komisji wyborczej… czyli o działalności niepodległościowej w latach 70-tych.

Prof. Andrzej Nowak: Lekcja historii. Wspomnienie o Richardzie Pipesie (1923-2018)

ARCANA nagrodzone przez MSZ!

Historia marksizmu i Conrad – ARCANA 135 już w księgarniach!

Komentarze (0)
Twój nick:
Kod z obrazka:



Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.